W tym roku to chyba tradycja, żeby prologi pisać post factum. Ale obiecuję poprawę w tej kwestii :)
Do ostatniego momentu nie wiedziałam co wybrać na 'długi łykend" w czerwcu - czy Polskę i szlak latarni morskich nad Bałtykiem, czy Włochy i objazd jeziora Garda.
W końcu postanowiłam. Garda. To też był kiedyś jeden z planów, chyba w 2015 roku, ale zamiast tego wybrałam Polskę i "Long Way Round".
Na szybko opracowałam z grubsza trasę, rozeznałam się gdzie tam można spać, wysłałam kilka zapytań o noclegi, w tym jedno do Eli i Sławka prowadzących pensjonat Imbachhorn w Fusch. Niestety - brak miejsc... Ale... W tym czasie jest tam Motoszkoła na Expercie... No i się udało zorganizować dorzucenie mnie do jednego z pokoi zajmowanych przez kursantów - jeszcze raz dziękuję za tę możliwość :)
Pozostało tylko się spakować i nastawić budzik na "wcześnie rano w niedzielę". Dolomity - nadchodzę!
A w głowie, w sumie od Korsyki, gra DM...
A w głowie, w sumie od Korsyki, gra DM...
Italiano mountainero impresionante! Czekam na zdjęcia, czekam na film. Jak wyglądają Twoje wyjazdy, sama jeździsz? Ty nie prowadziłaś wcześniej innego bloga?
OdpowiedzUsuńFilmu nie będzie :) ale kolejne posty "się piszą". Co do wyjazdów, to rożnie - czasem sama, czasem w grupie mniejszej lub większej. A poprzedni blog to "Małżeństwo na dwóch kółkach" - działał mniej więcej przez rok, treści dalej są dostępne.
Usuń