środa, 22 maja 2013

Bałkańska majówka 2013 - epilog

Ten wyjazd był specyficzny. Po pierwsze, pierwotny plan zakładał, że pojadę do Chorwacji, na żagle. Ale wieczór sylwestrowy wszystko zmienił i chcąc nie chcąc zmieniły się także moje plany.

Zainspirowana wyjazdem Jeziera, Artiego i Koziołka na Bałkany w zeszłym roku stwierdziłam, że może powtórzę, choć częściowo, ich trasę. Opracowałam "z grubsza" dzienne przebiegi i punkty noclegowe. Ogłosiłam wszem i wobec, że szukam towarzystwa na wyjazd. Padły propozycje tras i celów alternatywnych, ale ja chciałam pojechać tą trasą. Jak się baba uprze... ;)

sobota, 18 maja 2013

Sobotnie Taterki na szybko


Może trudno w to uwierzyć, ale obudziłam się o szóstej rano*.

Umyłam buzię i wszamałam trzy nieduże kanapki z serkiem pieprzowym i grillowaną cukinią. Zapakowałam najważniejsze rzeczy i zbiegłam do Oliviera. Stwierdziłam, że mam wystarczająco dużo paliwa i mogę od razu jechać nie bawiąc się w postoje na stacji benzynowej.

Żwawym tempem dotarłam w okolice Nowego Targu. Tam zatankowałam i o mało co nie zeszłam na zawał, jak jakiś kierowca kredensu pozdrowił mnie klaksonem.

W Bukowinie Tatrzańskiej zatrzymałam się na małe "foto-session".

środa, 15 maja 2013

Bałkańska majówka 2013 - Koło się zamyka

05 maja 2013 - niedziela

Rano mamy lekkie problemy z opuszczeniem hotelu bo nikt nas nie chce wypuścić z podwórka. W końcu udaje się zadzwonić do szefostwa i poprosić o otwarcie bramy. Zanim to jednak następuje, tym razem pan gospodarz sprawdza, czy w apartamencie nie zrobiliśmy żadnych szkód. Nawigacje chłopaków gubią się w mieście więc przejmuję inicjatywę i wyprowadzam nas na autostradę. Stajemy na stacji Zlate Piesky ;) gdzie tankujemy i jemy śniadanie. Wcale nam się nie spieszy. Zresztą, tutaj to czuję się prawie jak w domu ;)

Przelot autostradą jest dość monotonny. W połowie drogi stajemy na parkingu i chłopaki podejmują próbę sparowania mojego interkomu z ich zestawem. Mają nawet instrukcję, ale nie udaje się sparować słuchawek. Jedziemy więc dalej.

wtorek, 14 maja 2013

Bałkańska majówka 2013 - B2B

04 maja 2013 - sobota

Ranek miło mnie zaskakuje - świeci piękne słońce i zapowiada się uroczy dzień. Olivier stoi pod drzewkiem, tam, gdzie go zostawiłam. Niestety jest trochę upstrzony przez mszyce albo i inne coś mieszkające na drzewie - aż lepi się od mikroskopijnych kropelek.

Idę na chwile nad rzekę aby posiedzieć przy jej szumie. Przechadzam się po pustym ośrodku, który wczoraj popołudniu był oblegany przez ludzi.

Pakuję rzeczy na motocykl i podjeżdżam pod recepcję. Pani z obsługi chyba myśli że chcę wyjechać bez paszportu bo biegnie w moim kierunku wymachując dokumentem. Uspokajam ją że jeszcze tu chwile pobędę i wymieniam klucz do domku na paszport.

poniedziałek, 13 maja 2013

Bałkańska majówka 2013 - Nie taki diabeł straszny

03 maja 2013 - piątek

Nie mogę tego zrozumieć - żebym ja nie mogła dospać do ósmej rano, kiedy ma zadzwonić mi budzik? Świat się kończy ;)

Nie zrobiłam sobie wczoraj zakupów jedzeniowych, bo zasiedziałam się w knajpie, więc nie mogę skorzystać z aneksu kuchennego, żeby sobie zrobić śniadanie.

Gdy się pakuję stwierdzam, że woreczki zapachowe z lawendą powinny jechać w kasku, bo lekko już pachnie chomikiem... Dodatkowo odkrywam, że puszka z napojem energetycznym, którą wożę w top-case jest jakby wklęsła (ale to może ciśnienie bo w górach w końcu jestem) i lżejsza (a to nie wiem czemu). Po chwili już wiem - w kufrze jest lekko mokro i lepko - gdzieś musiała zrobić się dziurka i trochę lepkiej słodkiej cieczy jest luzem w kufrze. Dobrze, że dokumenty do motocykla i tablet nie ucierpiały. Za to mini-ręczniczek jest już mini ulepkiem o zapachu landrynek.

niedziela, 12 maja 2013

Bałkańska majówka 2013 - Biała plama na mapie

02 maja 2013 - czwartek

Rano mam miłą niespodziankę. Okazuje się, że śniadanie mam w cenie. Nie jest ono wysokich lotów, bo nieprzetrwalnikowy jest tylko chleb, ale za to zaspakajam pierwszy poranny głód. Znoszę graty do motocykla stojącego (nadal) przed "Ferrari Bar". Widzę jak pani sprzątająca myje okna na parterze schroniska... miotłą...

Trasę, którą wczoraj pokonywałam pieszo robię teraz motocyklem. Po krótkiej chwili parkuję przy murach "starego miasta". Jest chwilę po dziewiątej, a centrum jest całkowicie zadeptane zwiedzająca miasto stonką. Odechciewa mi się dreptać w takim tłumie, więc robię tylko krótką rundkę po uliczkach.

wtorek, 7 maja 2013

Bałkańska majówka 2013 - Jadranska Magistrala

01 maja 2013 - środa

O dziwo znowu budzę się zanim zadzwoni budzik. Pogoda piękna, ciepło, słonecznie. Fajnie :) Wakacje :)

Śniadanie jest klasyczne - świeży chlebek, masełko w pakowanych porcjach, dżemik z dzikiej róży w pakowanych porcjach, serek żółty i "wędlinka" tzn. jakaś mortadela albo inny stołówkowy klasyk. Kawka, herbatka, soczek - do wyboru do koloru :)

Ze zgrozą stwierdzam że róż na paznokciach wymaga poprawek. Obiecuję sobie, że zadbam o to wieczorem. Tak samo jak o poprawienie słuchawek w kasku bo lekko uciskają mi uszy. Tak samo mam plan na pogrzebanie przy scottoilerze, który dalej nie działa. Ale to wieczorem, teraz trzeba się ruszyć, bo dzisiaj 3 miasta do zwiedzenia.

poniedziałek, 6 maja 2013

Bałkańska majówka 2013 - Zachciało mi-sie...


30 kwietnia 2013 - wtorek

Dzisiejszy dzień to kolejna zmiana planów. Na FB przypadkiem widzę jak Krzysiek, którego poznałam podczas karaibskiego wypadu (to ten od "incydentu z pontonem" ;)) wrzuca fotki z Plitvickich Jezior. Zagaduję czy i gdzie jest z ekipą, okazuje się że ich celem jest Zadar (jak u mnie!) ale najpierw sierociniec dla niedźwiedzi. Odpalam neta i już wiem co jest też moim celem - w Plitvickich Jeziorach już  byłam, a niedźwiadków w Chorwacji jeszcze nie oglądałam.

First things first, czyli trzeba zrealizować plan z wczoraj, czyli Triest. Jeszcze tylko krótkie pożegnanie z Mojcą, wspólna fotka i jadę do Włoch.

Bałkańska majówka 2013 - Grossglockner w wersji słoweńskiej


29 kwietnia 2013 - poniedziałek

Rano kilka razy włączam drzemkę w budziku, ale w końcu się zwlekam - jeszcze przed ósmą. Mojca przed wyjściem do pracy podsuwa mi kolejną opcję na dzisiejszy dzień - a może przelaz Vrsic? Podobno parę dni temu wycięli drogę ze śniegu i przełęcz jest już przejezdna. Wg Mojcy to taki Grossglockner "but in Slovenian scale" :)

Na śniadanie robię sobie tosty - zawsze kojarzą mi się z wakacjami. Zjadam je na tarasie jeszcze raz podziwiając urokliwe miejsce w jakim jestem.

niedziela, 5 maja 2013

Bałkańska majówka 2013 - Pełny program z wirowaniem


28 kwietnia 2013 - niedziela

Budzę się kwadrans przed tym jak ma zadzwonić alarm w komórce. Chyba moje "włókna ryżowe" są bardzo napięte, skoro nie mogę dospać do 6:30. Sprawdzam w jakim stanie są moje obolałe łydki - nie jest źle, bolą tylko trochę. Zza okna dochodzi dźwięk, którego wcale nie chcę słyszeć... pada... Niespiesznie zwlekam się z łózka i idę się umyć. Jem śniadanie, pakuję ostatnie rzeczy i znoszę je do motocykla, żeby zapakować do topcase'a. Już nie leje, tylko kropi - idzie ku lepszemu. Próbuję zamknąć... nie da się, lewy zatrzask nie łapie. Przepakowuję, układam inaczej - dalej jest kiepsko. W końcu zuważam, że jedna z puszek z napojem energetycznym podchodzi pod miejsce gdzie ma się wsunąć brzeg klapy kufra. Inaczej układam puszkę i już wszystko elegancko się domyka. Przypominam sobie, że wczoraj nie sprawdziłam poziomu oleju w smarownicy łańcucha. Zaglądam... a tam pełno... z jakiegoś powodu scottoiler nie działa. Odkręcam nieco pokrętło, żeby bardziej kapało - może to coś da. Jak nie, to zajmę się tym później. Znoszę drugą porcję bagażu i montuję ją na tylnej części siedzenia. Fuksem nie uszkadzam lakieru na paznokciach w kolorze fuksji ;) Uff. Chyba mam wszystko - mogę ruszać. Mam pół godziny obsuwy względem planu - mam nadzieję, że zdążę wyjechać zanim odetną mój kwartał z okazji maratonu krakowskiego.