czwartek, 28 maja 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 19 - Wyścig z czasem

28 stycznia 2015 - środa

Wyjazd planujemy na 7 rano, więc wcześnie wstajemy. Zanim wyjedziemy przemawiam do chłopaków - że mało czasu, że potrzebuję ich wsparcia w dotarciu do celu, czynimy pewne ustalenia co do jazdy w podgrupach i scenariusze w razie W, ale chyba niewiele z nich wynika. Po prostu jedziemy. Jak najszybciej.

U celników załatwiamy papierologię (dokumenty tranzytowe tym razem za 10 Euro, a nie za ponad 20). Może dlatego, jest taniej, że są wypisane w robaczkach? W "biurze" celników stoją trzy pudła z KTMami w środku ;) Tymi prosto z chin, o pojemności 50 cc.

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 18 - Wieje chłodem

27 stycznia 2015 - wtorek

Perspektywa problemu ze zdążeniem na samolot znowu sprawia, że nie śpię dobrze. Nikt nie wyłapał błędu w obliczeniach... w sumie się nie dziwię - tylko mnie się spieszy. I jeszcze dostałam po uszach, że tak nierozważnie podeszłam do tematu :(

O umówionej porze zjawia się kierowca piotruszowego moto. Ciuchy i kask pasują, ale buty nie - pojedzie więc w swoich adidaskach, bez skarpetek. Ruszamy przez Bamako. Poranny ruch jest wymagający, ale dajemy radę. Zatrzymujemy się jeszcze na tankowanie i dopompowanie kół u wulkanizatora.

środa, 27 maja 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 17 - Splash!

26 stycznia 2015 - poniedziałek

Coś mnie w nocy męczy. Nie śpię za dobrze, co rzadko mi się zdarza, bo w końcu jestem świetna w łóżku - mogę spać godzinami... Poranne procedury startowe zajmują grupie więcej czasu niż zwykle, więc Krzyś i Piotr jada na pocztę, żeby wysłać w końcu pocztówki zakupione w Wagadugu. W końcu udaje się wystartować. Tam, gdzie wczoraj poległa trajka, dziś ja o mało co nie parkuję na czarnym mercedesie, który nagle i bez ostrzeżenia postanawia się zatrzymać. Zjeżdżamy na stację benzynową, gdzie dostaję lekkiego ciśnienia, i chyba nie tylko ja, bo goście z obsługi mają problem z prosta matematyką - nie ogarniają ile to jest 10000 (banknot jaki dostali) minus 5600 (kwota należna za paliwo i na wydanie reszty czekam całe wieki. Ale z drugiej strony rozumiem w czym rzecz - tu każdy podjeżdżający lokales tankuje za "pięćdziesiąt" - podjeżdża, daje banknot, za tyle mu wlewają. Tankowania "do pełnia" nikt tu nie uskutecznia. w Końcu ruszamy w kierunku granicy. ALe nie pierwotnie ustaloną drogą, tylko zjeżdżamy za znakiem wskazującym drogę do granicy z Mali. Trasa jest bardzo malownicza. I w połowie drogi kończy się asfalt i zaczyna zabawa.

poniedziałek, 25 maja 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 16 - Nic się nie stało...

25 stycznia 2015 - niedziela

Mamy czas. Zostajemy tu dzisiaj. W planie jest chillout i nicnierobienie. No, prawie... bo trzeba zrobić drobny serwis motków. W motocyklach Piotra i Neno trzeba pospawać stopki boczne, które się za bardzo "wygły" i nie spełniają już swojej roli. Ja przy okazji sprawdzam filtr paliwa w Kostku - jest ok, sklejone miejsce trzyma. Tym razem mocno dokręcamy uszczelkę i pierścień - powinno już nie przeciekać przy zatankowaniu paliwa na full. Po tych porannych zajęciach pora na relaks - jedziemy and wodospady. Od właściciela kempingu wynajmujemy trakję, żeby odpocząć od jazdy na własnych motocyklach. W zasadzie tylko Neno ma plan jazdy na swoim motku - pewnie chce przetestować "nową" stopkę ;) ruszamy spod kempingu, ale po 500 metrach trajka odmawia dalszej jazdy. Nie odpala.

wtorek, 19 maja 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 15 - I'm lovin' it

24 stycznia 2015 - sobota

Budzimy się gdy jest już dość jasno. Nasza poranna krzątanina jest bacznie obserwowana przez lokalną ludność, przemieszczającą się wzdłuż drogi, przy której się rozbiliśmy. Z dystansu. Bezpiecznie. Nikt bliżej nie podchodzi. Tu nie ma nachalności, jedynie ciekawość. I życzliwość.

Dokładnie to obserwujemy podczas drogi do Bobo Dioulasso. Jest tu jakby więcej ludzi niż w Mali, nie mówiąc o Mauretanii. Kraj biedniejszy, ale "cywilizacja" jakby większa - wzdłuż drogi są knajpki, sklepiki, mnóstwo ludzi. Wesołych, machających, uśmiechających się, pozdrawiających na wszystkie możliwe sposoby. Chodzących, jeżdżących na rowerach o wielkich kołach. Zauważam, że "total" to synonim stacji benzynowej, a "michelin" - wulkanizatora.

niedziela, 17 maja 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 14 - Przez Wagadugu

23 stycznia 2015 - piątek

Plan był prosty. Pobudka o 5, wyjazd o 6. Ale życie weryfikuje plany. Gdy dzwoni budzik każdy wrzuca drzemkę. I tak tezy razy. I tak jest ciemno, więc nie ma co się spinać. W końcu świta, więc się zbieramy. Śniadanie jest full wypas - jajka sadzone i chleb. Ale nie ma talerzy ani sztućców. Krzyś się upomina, to dostaje tylko on, inni nie ;)

Pakujemy bagaże na motocykle i piaskami śmigamy do główniejszej drogi. Raz udaje mi się utknąć w jednej koleinie za Hubertem, więc jak tylko nadarza się okazja - zmieniam koleinę i łykam kolejne pisakowe kilometry. Na rozdrożu, "przy stacji benzynowej", czekam na resztę robiąc fotki. Okazuje się, że kilka osób po drodze miało przygody w postaci gleb - zdarza się :)

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 13 - Drugi dogoński trekking

22 stycznia 2015 - czwartek

W nocy bardzo mocno wieje. Drobne ziarenka piasku wciskają się wszędzie. To mnie budzi - i dobrze, bo trzeba pochować elektronikę, która jest na wierzchu... tablet, aparat fotograficzny, power bank, telefon, kable... Przeciągam materac pod przeciwległy "murek", bo tam mniej zawiewa (a przynajmniej tak mi się wydaje) i ponownie kładę się spać.

Rano niespiesznie wstajemy na śniadanie. Dla odmiany - placki z miletu z dżemem. Ale że jest go mało, trzeba sięgnąć do własnych zapasów - Andrzej przynosi jakąś konfiturkę, która tu z nim przyjechała.

Kostek jednam ma flaka w przednim kole, więc w porze śniadaniowej próbujemy dogadać jakiś serwis, ale, jak to tutaj bywa, nigdzie nikomu z niczym się nie spieszy. W sumie racja, są wakacje, a my dzisiaj znowu więcej kilometrów zrobimy na nogach niż motocyklami. W końcu pojawia się lokalny magik z odpowiednim sprzętem i naprawia dętkę. Jest w niej mała dziurka. Pewnie wczoraj, podczas jazdy po piachu na zmniejszonym ciśnieniu wpakowałam się na jakiś kamień, co w sumie trudne nie było.