niedziela, 20 września 2015

Rumunia i coś jeszcze - Dzień 2 - Transalpina... podobno

11 września 2015 - piątek

Nie jest dobrze. Pada i jest szaro-buro. Pułap chmur jest tak niski, ze w górach będzie jedno wielkie mleko. Hotel, w którym nocujemy nie ma dużej sali czy stołówki, więc śniadanie jest roznoszone do pokoi, wg wczorajszych ustaleń kto je w pokoju, a kto w maleńkiej jadalni. Pomimo wybrania pierwszej opcji, śniadanie nie dociera do pokoju nr 5, więc gdzieś tam dosiadam się do stolika wyglądającego jak wielka taca. Śniadanie to dwa jajka sadzone, chleb i sałatka z pomidorów (szkoda, że jej tak mało, bo warzywa są bardzo smaczne). Do tego sok pomarańczowy i kawka/herbatka. Można jechać. Buźka na hotelowych schodach dodaje nieco optymizmu.

czwartek, 17 września 2015

Rumunia i coś jeszcze - Dzień 1 - Witamy w Rumunii

10 września 2015 - czwartek

Nie do końca wiem, jak  "ugryźć" tę relację. Z co najmniej dwóch powodów. Pierwszy jest bardziej techniczny, drugi osobisty, a i parę innych pewnie też by się znalazło. No dobra, coś trzeba napisać, reszta wyjdzie w praniu.

Wszystko jest zapakowane dzień wczesniej, waluta zakupiona, trasa dojazdu wyznaczona. Rano nie trzeba się spinać. Na zlot mam z Krakowa stosunkowo blisko - Cluj-Napoka to nieco ponad 600 km, więc spokojnie do zrobienia w jeden przyzwoity dzień jazdy. Z Krakowa jadę w dwuosobowej grupie, choć były opcje połączenia sił z innymi zmierzającymi w tamtym kierunku. Niemniej jednak z kilkoma osobami pozostaję na łączach, w tym z grupą "rzeszowską"

niedziela, 6 września 2015

Rumunia i coś jeszcze - Prolog

Do iluśtam razy sztuka. W Rumunii był już chyba "każdy", tylko nie ja. Co prawda miałam być w zeszłym roku, mniej więcej o tej porze, ale "nie wyszło". W końcu nadarza się okazja. Motoszkoła organizuje tam zlot dla absolwentów, a ja odbyłam już wystarczającą ilość szkoleń, żeby się zaliczać do tego zacnego grona.

Plan jest prosty - w trzy dni "zaliczyć" to co w Rumunii jest obowiązkowe. Po to, żeby wiedzieć, że trzeba tu wrócić na dłużej ;)

Po tych trzech dniach mam jeszcze tydzień wolnego więc pewnie wyklarują się jakieś opcje. Może jeszcze pokręcę się po Rumunii? Może skoczę na Bałkany? W końcu w tym roku jeszcze tam nie byłam, a tradycja zobowiązuje ;) Korsykę, o której myślałam całkiem niedawno, tym razem odpuszczę - i dopiszę do listy kolejnych planów na najbliższe lata.

sobota, 5 września 2015

Afryka Zachodnia 2015 - epilog

Ale ten czas leci. Od pierwszych planów wyjazdowych minęło 14 czy 15 miesięcy... od powrotu z Afryki - 7... A mimo tego, wspomnienia z wyjazdu są tak żywe, jakby wszystko wydarzyło się zaledwie wczoraj. Nie udało się co prawda zrealizować wszystkich planów, ale przygoda jaką przeżyłam była "wystarczająca", a to, co niezrealizowane być może uda się zrobić w przyszłości.

Ekipa.
Przed wyjazdem z nikim z grupy się nie znałam zbyt dobrze. Większość widziałam raz czy dwa razy, Piotrusza znałam z kilku zlotów forumowych, Piotra wcale. Mimo tego uważam, że dogadywaliśmy się naprawdę znakomicie. Poza kilkoma drobiazgami nie było większych konfliktów, a przecież spędziliśmy ze sobą sporo czasu. Bardzo chciałabym tu podziękować wszystkim i każdemu z osobna za super udany wyjazd i wparcie:
Neno - za zaszczepienie pomysłu i odwalenie sporej części związanej z organizacja wyjazdu, super fotki i regulowanie linki sprzęgła ;)
Krzysiowi - za pomoc w wsiadaniu/zsiadaniu z moto ;) za wspólne sypanie (sprawdź czy dobrze przeczytałeś, po "p" nie ma "i" ;)) i naprawienie motka na środku pustyni.
Endrju - za pomoc w ogarnianiu moto, odkręcanie kraników, drogę powrotną, kilka prztyczków w nos i szczere rozmowy.
Piotrowi - za przejazdy po korytach rzek, gdy nie potrafiłam sama tego ogarnąć i prostowanie kierownicy po glebach.
Małyszkowi - za luz i humor i jazdę w parze.
Piotruszowi - za wytrwałość, dostarczenie emocji i wszelką pomoc.

wtorek, 1 września 2015

Expert - Podejście drugie - Epilog

Tym razem było sporo lepiej niż rok temu. Z większym luzem, z mniejszymi oczekiwaniami, z większą pokorą, z mniejszą presją.
Zdecydowanie lepiej też czułam motocykl, a i rozjeżdżenie w sezonie zrobiło swoje (przed kursem miałam już zrobione prawie 17 tys km w tym roku).

Pogoda nie do końca dopisała, ale z drugiej strony mieliśmy okazję poćwiczy c jazdę w naprawdę trudnych warunkach, a to dodatkowe punkty do doświadczenia. Muszę przyznać, że nowe opony Oliviera, mimo tego, że nie wiedziałam do końca czego się po nich spodziewać i jak będą reagować, spisały się znakomicie i dawały duży komfort i poczucie bezpieczeństwa.