12 sierpnia 2017 - sobota
Do trzeciej nad ranem leje, ale poranek jest słoneczny. Poranne procedury wykonujemy pod czujnym okiem lokalnego dziadka i jego wnuka, którzy zaglądają z wielką ciekawością do każdego namiotu i wypytują o każdą rzecz w naszym ekwipunku. Podczas mycia talerzy po śniadaniu staję na śliskim kamieniu i wpadam w butach do wody. Zakładam więc klapki i idę umyć kubek, pamiętając, że kamienie są śliskie. Staję na jednym, który na taki nie wygląda. Ale za to się chwieje - ląduję w wodzie po raz drugi, ku uciesze ekipy. Chwilę po mnie, myjąc swoje gary, wpada do rzeki GaGatek, śmiejąc się, że powtarzała sobie w duchu, żeby nie popełnić moich błędów. Czyli dzień zaczynamy od dwóch Agat w wodzie ;)
Tankujemy na najbliższej stacji. Mają tu też gastrobudkę z hamburgerami z opcją drive-thru, z której korzystają lokalesi na koniach ;)
wtorek, 21 listopada 2017
niedziela, 19 listopada 2017
Kirgistan 2017 - Dzień 15 - Ciemno, zimno, mokro
Spanie pod gołym niebem ma sporo zalet ale też kilka wad. Jedną z nich są muchy, które z lubością obsiadają wszystkie wystające spod śpiwora części ciała, zwłaszcza twarz i usta, a w sumie nie wiadomo gdzie wcześniej siadały... a może wiadomo i dlatego jest to tym bardziej nieprzyjemne...
Następuje kolejne przekonfigurowanie motocykli - ja wracam na moja Kozę, a niebieski XTek zostaje zapakowany do jakiegoś busa i ma wrócić do Biszkeku. Odkrywam, że w mojej DRZ nie ma tablicy rejestracyjnej - w sumie to nie wiem, czy gdzieś odpadła na trasie, czy została przykręcona XTkowi, żeby jakąś miał do transportu i ewentualnego rozliczenia kierowcy z wykonania zadania ;)
Zażywamy porannej kąpieli w jeziorze - kamienie, przy których wczoraj woda sięgała nam do połowy uda dzisiaj są prawie na brzegu.
Zanim wyjedziemy, przechodzę szybkie szkolenie z odpalania motka na krótko - działa, a ja za każdym razem mam przy tym spory ubaw i czuję lekki dreszczyk gdy sypią się iskry. Jedyny problem to to, że jak mi moto zgaśnie gdzieś przypadkiem, to chwile potrwa zanim je wystartuję.
Droga jest dobra a winkle fajne. Przy okazji podziwiamy przełomy Naryni.
czwartek, 9 listopada 2017
Kirgistan 2017 - Dzień 14 - Podwójna kąpiel
10 sierpnia 2017 - czwartek
Noc jest słaba. Prawa ręka drętwieje mi nawet podczas snu...
Zgodnie z żądaniami mundurowych szybko (w miarę) zwijamy się z miejsca obozowiska. Moja koza co prawda ma już prowizoryczną spinkę i nowe klocki, ale okazuje się, że nie mamy płynu dot 4 na stanie, więc dalej lekka lipa z przednim hamulcem. Dzisiaj znowu ujeżdżam XTka. Co prawda ma nowy filtr powietrza i pewnie kilka koni więcej, ale dalej wg mnie prowadzi się do dupy bo trzeba mocno odkręcać manetkę gazu.
Na podjazd pod jedną z przełęczy zamieniam się z Olą i jadę KTMem 690 Enduro. Ten z kolei na ruch manetki gazu reaguje aż za dobrze. Trzeba uważać, bo kostka na tylnej oponie jest już mocno wytarta, więc nie zawsze trzyma się nawierzchni.
Noc jest słaba. Prawa ręka drętwieje mi nawet podczas snu...
Zgodnie z żądaniami mundurowych szybko (w miarę) zwijamy się z miejsca obozowiska. Moja koza co prawda ma już prowizoryczną spinkę i nowe klocki, ale okazuje się, że nie mamy płynu dot 4 na stanie, więc dalej lekka lipa z przednim hamulcem. Dzisiaj znowu ujeżdżam XTka. Co prawda ma nowy filtr powietrza i pewnie kilka koni więcej, ale dalej wg mnie prowadzi się do dupy bo trzeba mocno odkręcać manetkę gazu.
Na podjazd pod jedną z przełęczy zamieniam się z Olą i jadę KTMem 690 Enduro. Ten z kolei na ruch manetki gazu reaguje aż za dobrze. Trzeba uważać, bo kostka na tylnej oponie jest już mocno wytarta, więc nie zawsze trzyma się nawierzchni.
niedziela, 5 listopada 2017
Kirgistan 2017 - Dzień 13 - Bez hamulców
09 sierpnia 2017 - środa
Poranek jest bardzo spokojny i atmosfera w "kurorcie" niczym nie przypomina tej z poprzedniego popołudnia i wieczoru. Można jeszcze raz, na spokojnie, przyjrzeć się surowemu krajobrazowi.
Śniadanie jest hitem. Przed każdym ląduje talerz, a na nim 5-6 jajek sadzonych. Do tego chleb i herbata. Na bogato. Nawet kot nie może przejeść tego czego my nie możemy przejeść. Powoli pakujemy bagaże i wsiadamy na motocykle. Już jest gorąco, a dzień się jeszcze dobrze nie zaczął.
Poranek jest bardzo spokojny i atmosfera w "kurorcie" niczym nie przypomina tej z poprzedniego popołudnia i wieczoru. Można jeszcze raz, na spokojnie, przyjrzeć się surowemu krajobrazowi.
Śniadanie jest hitem. Przed każdym ląduje talerz, a na nim 5-6 jajek sadzonych. Do tego chleb i herbata. Na bogato. Nawet kot nie może przejeść tego czego my nie możemy przejeść. Powoli pakujemy bagaże i wsiadamy na motocykle. Już jest gorąco, a dzień się jeszcze dobrze nie zaczął.
Subskrybuj:
Posty (Atom)