poniedziałek, 31 sierpnia 2015

B jak Bornholm

10-12 lipca 2015 (piątek-niedziela)

Kto wpadł na pomysł, żeby znowu jechać tak daleko? Na jakąś małą, duńską wysepkę  "na środku Bałtyku"? A..  wiem, ja wpadłam na ten pomysł, bezczelnie podłączając się pod forumowy temat "Szczecińskich ustawek". I tak powstał plan.

Jako, że mam najdalej, to podróż musiałam rozpocząć odpowiednio wcześnie. Wyjechałam kilka dni wcześniej, zabierając ze sobą pracę (tj. laptopa) i zahaczając o wielkopolskie miasto na P, gdzie udało się połączyć przyjemne z pożytecznym. Urlop miałam dopiero na piątek, więc w tym dniu ruszyłam nad morze...

sobota, 29 sierpnia 2015

Expert - podejście drugie - Powrót w dwóch aktach

20 czerwca 2015 - sobota
21 czerwca 2015 - niedziela

Prognozy na sobotę nie są optymistyczne. W górach ma padać śnieg. Zresztą - to co widzę za oknem zdecydowanie tego nie wyklucza. Jest szaro, buro i leje. Brrr. Odechciewa się jechać, a przede mną prawie 700 km.

Po śniadaniu zaczynam zbiórkę Niespiesznie. Może się rozpogodzi. Przeparkowuję motocykl, żeby jego tył stał pod dachem. Da to jako taką ochronę przed deszczem przy pakowaniu bagażu na moto. Nie ma nic gorszego niż zapak w deszczu.

Dalej leje, ale raz kozie śmierć. Nie ma złej pogody - są tylko źle ubrani motocykliści. I tak przemokną mi rękawiczki. Żegnam się z Chlorami, obiecuję, że jak dojadę to się zamelduję. Wsiadam na moto, wciskam starter i nic. Cholera. Co jest? Wszystko powinno być OK, więc czemu nie działa? Wciskam jeszcze kilka razy i zaskakuje. Kurcze, trzeba się temu przyjrzeć. Mam nadzieję, że nie utknę gdzieś na trasie z powodu braku możliwości uruchomienia moto.

piątek, 28 sierpnia 2015

Expert - podejście drugie - Dzień 5 - Fajnie, fajnie...

19 czerwca 2015 - piątek

Wszystko co dobre szybko się kończy. Dziś wracamy do Austrii, ale zanim tam dotrzemy - nie ma lekko - poćwiczymy jazdę na Pordoi. Pogoda nie może się zdecydować, więc i my nie decydujemy się na zbyt wczesne opuszczenie hotelu. Na spokojnie patrzymy na przemieszczające się chmury i dopiero jak jest jako-tako, to ruszamy. Nie jest źle. Zdejmujemy kufry, ustalamy co i jak i zaczynamy, dla odmiany, jazdy.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Expert - podejście drugie - Dzień 4 - Deja vu

18 czerwca 2015 - czwartek

Temat na dziś - Passo Rolle. W zeszłym roku miałam tam "indywidualny tok nauczania" bo nie ogarniałam ciasnych serpentyn, ciekawe czy w tym sezonie będzie lepiej...
Chłopaki osiągają mistrzowski poziom w wynoszeniu kanapek z sali śniadaniowej. Patenty są takie, że można pęknąć ze śmiechu. Na wszelki wypadek przemilczę ;)
Pogoda nie jest zła, więc nie marnujemy czasu i jedziemy na przełęcz.

Na dojeździe bzyka naszą grupę jakiś Niemiec (w terenie zabudowanym nas wziął, więc się nie liczy), więc Instruktoru zaordynował sobie pościg. Zmęczył Niemca na tyle, że ten w końcu odbił na inną przełęcz, byle byśmy tylko za nim nie jechali ;)

piątek, 14 sierpnia 2015

Expert - podejście drugie - Dzień 3 - Nie dać się bzyknąć, a bzyknąć wszystkich!

17 czerwca 2015 - środa

Pogoda się poprawiła i widać błękitne niebo i słońce. Chyba wypiliśmy wystarczającą ilość łychy, żeby wreszcie była pogoda. No dobrze. Łukasz, nasz spec od pogody na zielonej kawie pracował na tym od pierwszego dnia, a nawet od przedpierwszego ;)

Dziś mamy w planie sporo jazdy - dość długą dojazdówkę, a potem kultowe zakręty przełęczy Stelvio. Wyruszamy wcześnie. i przełęczą Costalunga kierujemy się na Bolzano. Tym razem nie ma takiego ruchu, jak rok temu. chyba jednak pogoda, która jest dość kiepska przez ostatnie dni skutecznie zniechęciła ludzi do jazdy.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Expert - podejście drugie - Dzień 2 - Silenzio!

16 czerwca 2015 - wtorek

Nawet się wysypiam. Śniadanie jest jak na Włochy nie najgorsze, ale czujne oko personelu nadzorujące, czy nikt nie wynosi kanapek jest tak upierdliwe, jak nieskuteczne ;)

Jest mokro, ale chwilowo nie pada, więc ruszamy pod Marmoladę, na przełęcz Fedaia. Kilka jazd w górę i w dół i zaczyna padać. Nie przerywamy jednak jazdy - w końcu nie jesteśmy tu dla przyjemności.

Muszę przyznać, że z perspektywy zimy i nart okolica wygląda zupełnie inaczej, niż z perspektywy późnej wiosny i dwóch kółek.

Lubię tę przełęcz, ale dzisiaj zakręty znowu nie wchodzą tak, jakbym tego chciała. Nie ma dramatu, ale do ideału też daleko. Najpierw mam przejazd w górę.