środa, 28 października 2015

Rumunia i coś jeszcze - Dzień 4 - Mordy

13 września 2015 - niedziela

Budzik dzwoni o 6 rano. Dobrze mi i wcale nie chce mi się wstawać, więc "dosypiam" do 6:30. O 7:00 jestem w sali śniadaniowej, ale jest taki tłum (tzn z 5 osób, ale to i tak za dużo jak na to pomieszczenie), że nie znajduję sobie miejsca więc odpuszczam. Po 5 minutach próbuje ponownie i szybko wciągam śniadanie. Na tyle szybko, że o 7:15 jestem w garażu, na miejscu zbiórki. Niestety nie wszyscy są, więc wyjazd następuje dopiero trzy kwadranse później...

Na podbój Czarnogóry ruszamy dziesięcioosobową grupą. Prowadzi Ola. Tempo jest sprawne, na ile pozwala mgła, ziąb i niskie chmury. Droga jest nudna, choć bywają chwile natychmiastowego otrzeźwienia i przypływu adrenaliny, jak ten, kiedy Ola wyprzedza i w trakcie manewru wyrasta przed nią jak spod ziemi autokar... całkowicie niewidoczny wcześniej we mgle i do tego jadący bez świateł.... było blisko...

wtorek, 13 października 2015

Rumunia i coś jeszcze - Dzień 3 - Drakula i Transfăgărășan... podobno

foto: motoszkola.pl
12 września 2015 - sobota

Brr... trzeba wstawać. Dalej jest chłodno, wilgotno i w ogóle nic nie zachęca, żeby wyjść spod kołdry. Trzeba się jednak zwlec na śniadanie. Ubieram się w lekko wilgotne cywilne ciuchy - to, co wczoraj było jeszcze względnie suche przez noc naciągnęło wilgoci z tego, co było totalnie mokre. Na korytarzu jest jeszcze zimniej, więc szybko przemykam do sali gdzie mamy śniadanie. Ładuję trochę białka na talerz, łapię średnio ciepłą kawę i niczym room service (rum serwis?) dostarczam komu tam nie chciało się wstać. Wracam, ładuję kolejną porcję, tym razem na swój talerz. Ser wygląda smakowicie, ale okazuje się cholernie słony, więc nie dojadam. Rafał ma przemowę, lekko przerywaną przez Panią Gospodynię. W telewizorni leci prognoza pogody - jest fajnie, ale nie tam, gdzie my jesteśmy. Ustalamy plan, dojadamy śniadanie, staramy się jakoś poprawić grupowe morale, bo lekko nie jest.