sobota, 14 listopada 2015

Rumunia i coś jeszcze - Epilog

Część rumuńska.

Udało się! Ale nie do końca. W końcu "byłam" w Rumunii, ale wiem, że wyjazd muszę powtórzyć, bo pogoda uniemożliwiła czerpanie przyjemności z pobytu tam i jazdy tamtejszymi trasami.
Rzeczywiście, poza męczącymi drogami głównymi, Rumunia może być naprawdę fajnym miejscem do pojeżdżenia na moto, z pięknymi widokami i innymi atrakcjami. Niestety - po taką fotkę jaką zamieściłam w prologu, która byłaby mojego autorstwa, muszę się tu wybrać jeszcze raz. Na spokojnie, na dłużej.


Część czarno-Górska ;)

Lubię tu bywać. Szkoda, że ciągle był niedoczas. W sumie mogłam zostać jeszcze parę dni, ale jakoś przestałam mieć na to ochotę w pewnym momencie. Nie wiem czemu nawet. Czyżbym się przesyciła? Z jednej strony mogę tu wracać w nieskończoność, z drugiej- co jeszcze może mnie tu powalić na kolana. Pewnie są takie miejsca. Dlatego - jeszcze tu wrócę.

piątek, 13 listopada 2015

Rumunia i coś jeszcze - Dzień 6 i 7 - (Nie) doBrnęliśmy

15 września 2015 - wtorek

Kolejność jest dzisiaj odwrócona - najpierw wyjeżdżamy, potem jemy śniadanie. Zanim wyjedziemy, musimy się zebrać, a to chwilę trwa. Olivier wparkowany jest w najdalszy kąt garażu, więc muszę poczekać na wszystkich aż wyprowadzą swoje maszyny. Podczas gdy czekamy na ostatnich maruderów, dzwonię do firmy kurierskiej - dostałam kilka powiadomień, że mnie nie zastali, a mają dla mnie przesyłkę. Kilka minut czekam na połączenie. Gdy po drugiej stronie odzywa się damski głos przedstawiam się, jak to zwykle mam w zwyczaju, ale wymawiając słowa sama się dziwię, dlaczego akurat te: "Dzień dobry, Agata Dudek z tej strony..." Dudek... tak nie przedstawiam się od... 2005 roku... Co jest? Dlaczego to powiedziałam? Krótko relacjonuję w czym sprawa i ustalam dogodną dla siebie datę dostarczenia przesyłki... Pytanie "dlaczego tak się przedstawiłam" nie opuszcza mojej głowy...

niedziela, 1 listopada 2015

Rumunia i coś jeszcze - Dzień 5 - Mało Pivy(a)

14 września 2015 - poniedziałek

Chcemy wyjechać wcześnie. Niestety śniadanie ma sporą obsuwę czasową. Kolejne opóźnienie powstaje w wyniku szukania i rezerwacji hotelu w Dubrowniku, gdzie chcemy dzisiaj dojechać.

W końcu ruszamy, ale nie docieramy zbyt daleko - czterdzieści kilometrów dalej stajemy na kawkę i podziwianie okolicy przy moście na Tarze.

Pogoda wreszcie jest piękna, można bez przeszkód napawać się tym wszystkim, co dookoła. Ostatnio nie miałam tu tyle szczęścia do słonka :)