czwartek, 29 czerwca 2017

Moto Corsica 2017 - Dzień 4 - Kolumb i Napoleon

1 maja 2017 - poniedziałek

Pół śniadania, które jemy na tarasie, wpiernicza nam kot, który ostentacyjnie łasi się i żebrze o jedzenie. Oczywiście standardowo po kociemu - "co tam masz?", "daaaaj", "łeee z podłogi to nie jem"... A że ja jestem kocia mama (i dalej nie wiem co wstrzymuje mnie przed posiadaniem kota, bo w końcu jestem "starą panną" w odpowiednim wieku - chyba tylko to, że dość często mnie nie ma  a nie mam sumienia obarczać rodziny opieką nad zwierzakiem - Tata zajmuje się już trzema...), a Piotrek to weterynarz, to zwierzaki, a zwłaszcza kiciusie, mają szczególne względy.

Pogoda jakby lekko się psuje i zaczyna kropić. W momencie, gdy pakujemy motki nadchodzi ulewa, więc ubrani i przygotowani do jazy czekamy w hotelowym lobby aż się przejaśni. Prognozy mówią, że do 11 przestanie padać. Gdy tak sobie siedzimy na dizajnerskich fotelach w kształcie twarzy (dygresja: w salonie manicure w Krakowie, gdzie chodziłam, były fajne fotele w kształcie klęczących kobiecych pup :)) podchodzi do nas młoda dziewczyna, chyba managerka hotelu i zaczyna rozmowę po polsku. Chwilę gadamy, po czym ona prosi nas o rozsądek podczas jazdy, zwłaszcza po deszczu, bo drogi są śliskie i ona sama tak zaliczyła glebę na moto. Nie ma to jak wspólna pasja.

niedziela, 25 czerwca 2017

Moto Corsica 2017 - Dzień 3 - Cap Corse

30 kwietnia 2017 - niedziela

Coś jest nie tak. nie wysapałam się, co rzadko mi się zdarza. W dodatku mam pewien problem w łazience - jak siedzę na kibelku, to nie dostaję nogami do podłogi... nikt nie mówił, że będzie lekko ;)

Omawiamy z Piotrkiem plan i trasę na dzisiaj i idziemy "w miasto" na śniadanie. Najbliższy sklep jest zamknięty, ale udaje się zlokalizować sympatyczną lokalną kawiarnię. Siadamy przy jednym ze stolików przed lokalem, zamawiamy espresso i croissanty, czyli typowy zestaw śniadaniowy w tym regionie. W sumie ani kawa ani pompowane buły nie są moim typowym pokarmem, więc w sumie mam ochotę na coś bardziej konkretnego. Klucząc po uliczkach znajdujemy sklepik z lokalnymi produktami, gdzie kupujemy kawał śmierdzącego sera, kilka plastrów surowej szynki i bagietkę. No i mamy śniadanie mistrzów :)

Podwójne jedzenie sprawia, że wyruszamy z trzydziestominutowym poślizgiem w stosunku do planu, ale ponieważ każde z nas ma włączony tryb urlopowy zupełnie nam to ni przeszkadza. Z Bastii kierujemy się na północ, dość uczęszczaną drogą wzdłuż wybrzeża.

czwartek, 8 czerwca 2017

Moto Corsica 2017 - Dzień 2 - Promem

29 kwietnia 2017 - sobota

O 7 rano budzi nas wszystkich łysy włoski konduktor, przynosząc śniadanie. No może nie wszystkich - dwie babeczki wysiadły w Bolonii, ale na tyle cicho, że nikt się nie obudził. I właśnie, niekoniecznie śniadanie, tylko napoje. Po obiecanych kajzerkach z dżemem nie ma śladu. Wypijam więc moją zieloną herbatę. Za oknem jest słonecznie. Słońce, woda, wiatr, przygoda. To za chwilę. Dojeżdżamy do Pisa Centrale, więc następną stacją będzie Livorno. Powoli kończymy podróż pociągiem. W Livorno mamy się wszyscy wypakować z pociągu. i tyle komunikatów. Nie wiadomo gdzie pojechała mała ciuchcia z platformą z motkami. Piotrek i ja podążamy za tłumem. Wszyscy okupują kilka murków i czekamy. Od czekania chce mi się siku, ale nie mam drobnych eurasów na wejście do kibla bramkowanego automatem. Trzeba poczekać, aż ktoś będzie wychodził... Adam i Marcin próbują ogarnąć bilety powrotne, żeby już nie musieć jechać "na gapę".