niedziela, 20 kwietnia 2014

Bhutan 2014 - prolog

W święta "powinno być" posprzątane. Tymczasem u mnie panuje lekki przedwyjazdowy bałagan. Rzeczy, które chcę zabrać piętrzą się na stole (wszystkie "niezbędne klamoty" typu elektronika, dokumenty, kosmetyki) i sofie (ciuchy). Jeszcze nie do końca mam ułożone w głowie jak to najbardziej optymalnie zapakować na wieloodcinkową podróż Kraków-Warszawa-Doha-Delhi-Bagdogra-Bhtuan... Zanim wszystko finalnie powędruje do toreb i plecaków muszę poświęcić nieco czasu na ogarnięcie kamerki i demontaż interkomu z kasku.

W zasadzie jeszcze nie za bardzo czuje ten wyjazd. Choć już gdzieś pojawia się lekkie włókno ryżowe, tj. reisefieber, to moja urlopowa mapa zapłonu nie jest w pełni włączona. Ostatni czas to kolosalne zmiany, zmiany, zmiany, a co za tym idzie mnóstwo pracy, nie tylko tej na korporacyjnym etacie, ale również przy okazji popychania do przodu spraw prywatnych. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze poukłada.

sobota, 5 kwietnia 2014

Foch Oliviera i inne atrakcje

Ostatnie trzy i pół tygodnia Olivier spędził w serwisie. Wszystko zaczęło się w sobotę, 8 marca 2014r. Postanowiłam przetestować nowe opony...

A może ta historia powinna zacząć się we środę, 5 marca, kiedy miałam wielki apetyt na wieczorne pojeżdżenie? W pełnym rynsztunku przyszłam do garażu i zaczęłam wyprowadzać moto. Niestety - ani drgnęło. Sprawdziłam szybko, czy nie ma zapiętego biegu, ale nie... moto było na luzie. Kolejna myśl... nie kręcą się kółka, tzn, że nie są okrągłe... a to oznacza że jest flak... Rzut oka na przednie koło - tu jest ok. Na tylne... ech. Zniesmaczona wróciłam do domu i rozpoczęłam akcję - "Help me!". Późnym wieczorem nadjechała pomoc, tylne koło zostało ściągnięte i przygotowane do zawiezienia do wulkanizacji. Przy okazji stwierdziłam, ze to dobra okazja do założenia nowych gum...