wtorek, 28 kwietnia 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 12 - Kraj Ludzi Syriusza

21 stycznia 2015 - środa

Słońce wschodzi leniwie nad dogońska wioską. Teraz dobrze widać jak to wszystko wygląda. Z jednej strony po horyzont domki, z drugiej strony typowy dla regionu krajobraz. Powoli zaczynamy procedury startowe, które dość leniwie idą w tym magicznym miejscu. Również dlatego, ze wczoraj skończył się eliksir z Rotopaxa... Ciekawe kto to wszystko wypił...

wtorek, 21 kwietnia 2015

Test: Modeka Breeze Lady (kurtka i spodnie) - afrykański sprawdzian

Przed wyjazdem do Afryki, w styczniu 2015 roku trzeba się było dozbroić w ciuszki na cieplejszy klimat, niż ten, który mamy w Polsce. Jak zwykle niezawodna w tym temacie okazała się Modeka, która wspiera podróżników na ciekawych wyprawach. Tak więc w ręce uczestników trafiły ubrania z serii Breeze. Z jednej strony - zaskoczenie - komplet typowo miejski na tułaczkę po bocznych drogach w Afryce? No, zobaczymy ;) Ja jeszcze zamówiłam rękawice Dakar Summer Mesh.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 11 - Na końcu świata

20 stycznia 2015 - wtorek

Krzyś zalogował wszystkich do namiotów dzień wcześniej i dzisiaj wszystkim robi pobudkę. Można na niego liczyć w tej kwestii. Procedury startowe idą sprawnie i ruszamy tuż przed ósmą rano. Wreszcie możemy poznać prawdziwe Mali. Ludzie są uśmiechnięci, radośni, machają gdy przejeżdżamy. Dzieci najpierw z ciekawością wybiegają w kierunku drogi, potem, gdy już nas zobaczą uciekają gdzie pieprz rośnie i ukradkiem podglądają z bezpiecznych lokalizacji. Kobiety są ubrane w piękne stroje, dla nich codzienne, dla mnie wyglądające jak odświętne, kolorowe, zdobione... Mają charakterystyczną posągową postawę, chodzą prosto, nie garbią się, biust, zazwyczaj obfity, do przodu, zaokrąglone brzuszki - też do przodu i zaokrąglone tyłki - jeszcze bardziej eksponowane przez pogłębioną lordozę. Gdy schylają się, nie zaokrąglają pleców. No i noszą niestworzone rzeczy na głowach. Nie wiem jak można utrzymać na głowie pełne wiadro wody, na plecach mieć przywiązane dziecko, drugie uczepione gdzieś ręki i jeszcze spacerować konwersując z druga taką samą... niepojęte...

środa, 8 kwietnia 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 10 - Korrida w Bamako

19 stycznia 2015 - poniedziałek

Punktualnie o szóstej jest pobudka. Jakoś wybitnie nam się nie spieszy. Chyba wczorajszy dzień daje się nam jeszcze we znaki. Procedury startowe zajmują dłużej niż zwykle i po dwóch godzinach jesteśmy już gotowi do jazdy. Telefon od Chiefa - wbrew wcześniejszym zapowiedziom, wojsko nie odeskortuje nas do Bamako, wracają do Nara, a ja mam zameldować się jak tam dotrzemy. Z jednej strony dobrze, bo znowu będziemy "wolni". Z drugiej - trochę źle, bo trzeba jakoś przetransportować Piotrusza do stolicy Mali. Chwila prawdy. Każdy z nas chyba czeka na "niespodziankę" w postaci rachunku do zapłacenia za obstawę. Ale... nic takiego się nie dzieje. Żołnierze żegnają się z nami, robiąc pamiątkowe fotki. Dowódca wciska mi w rękę kartkę, na której jest numer telefonu do Chiefa. Jak również jego imię, nazwisko i stopień. Lieutenant Colonel. Podpułkownik. No to mamy już kontakt w dwie strony. Chief, zanim wyjechaliśmy, wziął nr telefonu do mnie. Zresztą, żandarm, który tłumaczył na angielski pytania podczas przesłuchania też wziął mój numer. Nawet napisał SMS, że jest "very interested to my friendship" ;)

niedziela, 5 kwietnia 2015

Afryka Zachodnia 2015 - Dzień 9 - cz. 2 - Chronieni przez wojsko

18 stycznia 2015 - niedziela

Szef wygląda jak mieszanka Foresta Whitakera i Samuela L. Jacksona. Ma na sobie zielony mundur polowy i klasyczne Ray Bany. Ale najważniejsze, że mówi po angielsku. Nie przedstawia się. Wzywa do siebie Neno, jako głównodowodzącego ekipy, i zaczyna go wypytywać o wszystko. Neno nie do końca jest w stanie podołać temu językowemu wyzwaniu, więc jestem wezwana jako ta, która będzie rozmawiać. Ktoś przynosi wodę w butelkach i nam rozdaje. Mamy się wytłumaczyć, co tu robimy i w ogóle. Szef... Chief... wzbudza zaufanie. Relacjonuję dokładnie co, gdzie i jak. Jak wyglądał nasz poprzedni dzień i dlaczego nie dotarliśmy wieczorem. I dlaczego dzisiaj rano droga szła nam w ślimaczym tempie. Bo piach, bo noga Piotrusza... Chief każe sprowadzić lekarza, żeby sprawdził, co z tą nogą. Przesłuchanie trwa dalej. W pewnym momencie następuje zmiana taktyki - mnie przejmuje dwóch żandarmów i zabiera kilkadziesiąt metrów od grupy. Sadzają na jednym z trzech stołków ustawionych w mini krąg. Jeden z żandarmów, jakaś większa szycha, siada po mojej lewej z notatnikiem na kolanach. On zadaje pytania po francusku. Drugi żandarm, mówiący po angielsku, tłumaczy pytania, ja na nie odpowiadam, ten przekłada odpowiedzi na francuski, a pierwszy żandarm je zapisuje w zeszycie.