poniedziałek, 22 września 2014

Bałkany 2014 - prolog

Planu nie było. No, może był, ale wyszedł dość spontanicznie. Urlop przekładałam kilkakrotnie... bo to, bo tamto... próbując dopasować różne terminy, uwzględnić plany innych, dostosować się, a jednocześnie zrealizować coś po swojemu... Dwa punkty były pewne: zlot, na którym chciałam być i ekspresowy czterodniowy wyjazd do Rumunii, który został mi zaproponowany dosłownie parę dni wcześniej, a mający się odbyć parę dni przed wspomnianym zlotem. W poniedziałek, 8 września powiedziałam w pracy, że mnie nie ma od środy przez kolejne 8 dni roboczych. Opracowałam z grubsza plan:
10.09 - środa - przelot do Chorwacji (Zadar)
11.09 - czwartek - Chorwacja (Zadar -> Dubrownik)
12.09 - piątek - Chorwacja, Bośnia i Hercegowina (Mostar) i Czarnogóra (Durmitor)
13.09 - sobota - Czarnogóra (Durmitor), może powolny odwrót w kierunku Rumunii
14.09 - niedziela - przelot do Oradei
15.09 - poniedziałek do 17.09 - środa - Rumunia ze znajomymi i wszystkie standardowe trasy ;)
18.09 - czwartek - Rumunia solo i przelot na Węgry (do Tokaja lub Egeru po wino)
19.09 - piątek - przelot do Polski na zlot (w okolice Kielc)
I fajnie.

Spakowałam się, spontanicznie zanabyłam aparat foto, przy udziale przyjaciela zorganizowałam sobie nocleg w Czarnogórze - podobno najlepszy z możliwych... no, zobaczymy ;)
Pogoda nie zapowiadała się najlepiej, ale trudno, jakoś to będzie... podobno nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani motocykliści... Ciuchy mi nie przemakają, tylko rękawiczki, ale jakoś dam radę...


Ukryty cel tego wyjazdu to też zrobienie zdjęcia - turkusowej wody z perspektywy kamienistej plaży... pewnie bez słońca to nie wyjdzie, ale może się uda... Zdjęcie ma zdobić łazienkę w nowym mieszkaniu, a nie znalazłam odpowiedniego do kupienia w internecie, więc postanowiłam, że sama je zrobię...

Ale przede wszystkim muszę odpocząć, przewietrzyć głowę, na której ostatnio mam naprawdę sporo... i w której nie wiedzieć czemu gra mi to...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz