niedziela, 3 marca 2013

Karaiby 2013 - Wyprawa do raju - epilog

foto: Michał
Ten wyjazd był dla mnie wyjątkowy. Przełomowy. Coś się skończyło. Coś zaczęło. Coś uporządkowało...

W maju 2012 świat nieco mi się zawalił, a jeśli to zbyt mocne określenie, to na pewno mocno przemodelował.  W czerwcu dowiedziałam się o rejsie i bez większego namysłu (choć i nie od razu) "zaciągnęłam się". Tzn. dałam się namówić Qbie. Wiedziałam, że chcę płynąć w załodze Tycza. Nie wiedziałam natomiast jak to będzie, czy dam radę, czy ogarnę temat finansowo. Tak naprawdę bałam się, bo nie jestem żeglarzem. Owszem, mam jako takie doświadczenie, byłam na dwóch rejsach morskich, ale mimo wszystko "nic nie wiem". A nie lubię nie wiedzieć. Nie lubię nie umieć. Przeraża mnie to, spina i paraliżuje. Czuję się wtedy gorsza. A tu - niemalże wszyscy są lepsi, bo żeglują.

foto: Magda

foto: Magda

foto: Magda

foto: Magda

Rejs okazał się fantastyczną przygodą, wyjątkowym przeżyciem, serią niezapomnianych dni i cudowną podróżą w piękny zakątek świata. Cieszyło mnie słońce. Cieszył mnie wiatr, słona woda i fale, nawet te czterometrowe, podczas których nie wszystkim było "dobrze". Cieszył mnie deszcz. Cieszyły smaki, zapachy. I kolory. Niezliczona ilość odcieni turkusu, soczysta zieleń... Ale przede wszystkim ludzie, którzy przyjęli mnie, którzy potrafili potrzymać za rękę, albo dać kopa, w zależności od tego co było potrzebne. Owszem, było kilka spięć, ale naprawdę minimalnych. Poza tym było świetnie.

foto: Michał

foto: Michał

foto: Michał

foto: Michał

foto: Magda

foto: Paweł

foto: Paweł


foto: Monika/Janek


foto: Monika/Janek


foto: Paweł

foto: Paweł

foto: Paweł

foto: Paweł

Najbardziej jednak cieszyło mnie to co poczułam w sobie pod koniec tego rejsu - że nie jest źle, że może być tylko lepiej, że życie jest pofalowane jak morze, ale w końcu się uspokaja... Że coś mam, że coś potrafię, że są ludzie, którzy chcą ze mną rozmawiać, może nawet mnie lubią i mi kibicują... Że są ludzie, którzy znali mnie wcześniej i mimo wszystko nie odwrócili się ode mnie teraz, gdy sporo znajomych powiedziało mi "spier*alaj"...

foto: Monika/Janek

foto: Michał


foto: Paweł

foto: Paweł

foto: Paweł

Wyjazd na Karaiby sprawił, że mocno zaniedbałam moje wielkie hobby - narciarstwo. Ten sezon jest naprawdę kiepski i nie sądzę, żebym mogła go podratować jakimś wyjazdem w Alpy. Ale warto było!

foto: Magda

foto: Magda

foto: Magda

foto: Magda

Qba powiedział, że wróciłam odmieniona. Potem to jeszcze raz potwierdził. Miał rację...

foto: Paweł

foto: Michał

foto: Monika/Janek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz