niedziela, 6 września 2015

Rumunia i coś jeszcze - Prolog

Do iluśtam razy sztuka. W Rumunii był już chyba "każdy", tylko nie ja. Co prawda miałam być w zeszłym roku, mniej więcej o tej porze, ale "nie wyszło". W końcu nadarza się okazja. Motoszkoła organizuje tam zlot dla absolwentów, a ja odbyłam już wystarczającą ilość szkoleń, żeby się zaliczać do tego zacnego grona.

Plan jest prosty - w trzy dni "zaliczyć" to co w Rumunii jest obowiązkowe. Po to, żeby wiedzieć, że trzeba tu wrócić na dłużej ;)

Po tych trzech dniach mam jeszcze tydzień wolnego więc pewnie wyklarują się jakieś opcje. Może jeszcze pokręcę się po Rumunii? Może skoczę na Bałkany? W końcu w tym roku jeszcze tam nie byłam, a tradycja zobowiązuje ;) Korsykę, o której myślałam całkiem niedawno, tym razem odpuszczę - i dopiszę do listy kolejnych planów na najbliższe lata.

Olivier stoi na przeglądzie w serwisie - poza standardowymi procedurami dla przebiegu 60 tys. km jest sprawdzane co mogło być przyczyną jego dwukrotnego zdławienia się na zeszłotygodniowej bieszczadzkiej pojeżdżawce. Oby to nie było nic poważnego.

Wyjazdu nie mogę się doczekać z co najmniej trzech powodów. Mam nadzieję, że będzie fajnie :)

Trzeba się wyrwać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz