poniedziałek, 21 lipca 2014

Expert dla początkujących - Dzień 2 - Trzy przełęcze

17 czerwca 2014 - wtorek

Meldujemy się dość wcześnie na śniadaniu, ale jest ono jakby ubogie... Dopiero jak kończymy pojawiają się jajka i inne specjały... Ech, chyba nie chcą żebyśmy tu dobrze jedli ;) Niektórzy robią sobie kanapki na wynos, co spotyka się z dezaprobatą personelu... ale gdy chcemy te kanapki i oddać, to jakoś problem nagle przestaje istnieć ;)

Ruszamy. Cel pierwszy - rozgrzewka i przełęcz Fedaia. Trochę znamy ją z wczorajszego przejazdu. No to katujemy. Kilka(naście) razy. Tam i z powrotem. Znowu nie jest dobrze. Nie ma pozycji. Staram się jak mogę. Bez efektów... Nic nie widać. Kurde, chyba jakaś ułomna jestem... albo za krótka, żeby było to widać...







Z przełęczy Fedaia jedziemy na przełęcz Pordoi. Tam jest mała zmiana - jeżdzimy "w ciemno" tzn przed kamerą, ale nie znając trasy. Każdy przejeżdża 8 zakrętów. "Początkujący" jadą w górę, bo niby łatwiej, Ci, którzy powytwarzają, będą jechać w dół. Ja jadę jako trzecia. Dostaję pochwałę (!) za "niezapierdalanie". I że generalnie trajektoria OK. Pozycji dalej nie widać. Tzn. w lewo troszkę, a w prawo nic a nic. Heh... Chociaż jakiś mały progres jest... Może jeszcze będą ze mnie ludzie... Sama przełęcz i podjazd bardzo fajne. Chyba najfajniejsze do tej pory.







Z Pordoi jedziemy na przełęcz Sella. Tam mamy chwilkę przerwy na odpoczynek i na poćwiczenie pozycji "na sucho". Potem zaczynamy jazdy. Znowu nie jest dobrze. Po kilku przejazdach mam kryzys i robię sobie chwilę przerwy. Zresztą, moja jazda jest na tyle powolna na tle grupy, że żeby trafić w swoja kolej muszę chwilkę poczekać, żeby mnie "zdublowali" i wtedy mogę wrócić do gry. Ale za to mogę przez chwile pooglądać jak jeżdżą inni motocykliści, oraz popodziwiać fantastyczne pojazdy.




foto: Motoszkoła



Jest już dość późno o i trzeba myśleć o powrocie. Żeby nie było zbyt łatwo, po treningach na trzech przełęczach, wracamy przez kolejne trzy: Gardena, Valparola i Falzarego. Cały czas ćwiczę zmianę pozycji. Bolą mnie już od tego plecy i uda. Ale może przyniesie to efekt. A poza tym - pięknie tu!



Przez Arabbę i przełęcz Pordoi jedziemy do Campitello - odpocząć i znów spędzić wieczór u "Boskiej Joli" na pizzy. Chociaż ja dzisiaj wybieram spaghetti picante. Szczerze? Wczorajsza pizza była lepsza, a ja potrafię lepiej doprawić makaron :)


Przejechane: 233 km



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz