niedziela, 29 grudnia 2013

Podsumowanie 2013 roku

foto: gsdakar
"Planowanie kolejnej podróży przy zachodzie słońca w Jodłowie"
Rok 2013 był dla mnie chyba jeszcze bardziej pokręcony niż poprzedni. Było mnóstwo wzlotów i chyba jeszcze więcej upadków. Udało się pozamykać pewne sprawy, otworzyć inne, coś uporządkować, coś znowu poplątać... Lato było czasem kiedy chciało mi się żyć jak nigdy dotąd. Dziękuję za ten czas... i liczę że jeszcze powróci...

Dziękuję osobom, które spotkałam na swojej drodze - zarówno "starym przyjaciołom" jak i postaciom zupełnie nowym w moim świecie - dzięki wam uśmiech częściej gościł na mojej twarzy.


Marzenia trzeba spełniać...a mnie w zasadzie udało mi się zrealizować większość planów, jakie miałam na swojej liście:

- żeglarski wyjazd na Karaiby - który na jakiś czas naładował mi akumulatory


- kupno motocykla - nowiutkiego, wymarzonego, pięknego, wyczekanego...


- wyjazd na Bałkany - który przez to że zrobiony w samotności otworzył przede mną zupełnie inną jakość podróżowania i dał olbrzymią satysfakcję, że podołałam wyzwaniu


- motocyklowy wyjazd na Kaukaz - motocyklowa podróż sezonu, a póki co i życia, najcięższy poligon szkoleniowy w pięknych okolicznościach przyrody

foto: Robert

- szkolenie z jazdy samochodem - dzięki któremu mam większe pojęcie o technice jazdy w trudnych warunkach


- szkolenia motocyklowe - w sumie aż pięć, w Motoszkole i u Moniki Jaworskiej, obejmujących jazdę offroadową, manewrową, i szosową

foto: motoszkola.pl

foto: Moto Szkoła Moniki Jaworskiej

Kilkukrotnie też opowiadałam o swoich wojażach przed szerszą publicznością - na dwóch zlotach motocyklowych, w knajpach i na festiwalu dotyczącym Wschodu.

 



Co nie wyszło? Nie udało się pojeździć po alpejskich przełęczach, pojechać na umawiany od paru lat wyjazd motocyklowy do Tokaja, ani przejechać szlakiem latarni morskich nad Bałtykiem. Nie wyszedł też żaden porządny wyjazd na narty - jedynie kilka weekendowych wypadów na pobliski stok. Mam nadzieję, że uda się te "zaległości", choć częściowo, nadrobić w przyszłym roku.

Rok 2013 zakończył się wynikiem 21931 km zrobionych Olivierem...

Mimo wszystko chyba było dobrze... A teraz mogę snuć plany (i wizualizacje ;)) na 2014 rok...


1 komentarz:

  1. Witam bardzo ciekawy blog, bardzo ładne zdjęcia :) Życze dalszych sukcesów

    OdpowiedzUsuń