niedziela, 8 grudnia 2013

Motomikołaje 2013

08 grudnia 2013 - niedziela

Budzik dzwoni koło ósmej. Po wczorajszym "forumowym" spotkaniu jestem lekko niewyspana, ale  podchodzę do okna i sprawdzam, jak jest. Jest mroźno, na chodnikach i ulicach leży niewielka warstwa śniegu. Hmm, co tu zrobić? Podejmuję męską decyzję - trza być twardym a nie mientkim. Ubieram się w ciuchy motocyklowe, łapię jakieś ozdoby do przystrojenia Oliviera i śmigam do garażu. Sprawdzam jeszcze, jak jest na drodze głównej - jest czarno i mokro. Czyli można jechać. Temperatura wynosi  -1,5 stopnia. Wytaczam Oliviera z garażu, ozdabiam i mogę jechać na miejsce zbiórki, gdzie umówiłam się z  "Paroowami" z Transalp Club Polska.


Chłopaki się powoli zjeżdżają, przebierają i wszyscy razem (choć i tak gubimy się po drodze) jedziemy na główne miejsce zbiórki w Nowej Hucie.





Ostatnie poprawki zdobień na motongach i w eskorcie policji jedziemy na Rynek





Robimy rundkę dookoła, parkujemy i zaczyna się rozdawanie cukierków, oglądanie motocykli i inne interakcje.


















Paroowy nawet lądują na komisariacie, ale zostają zwolnieni :)



Jeszcze tylko wspólna fota. Ustawiamy się.



Po chwili Ania, organizatorka, lekko poirytowana krzyczy "Ludzie! Nie tu! Tam!" Wszyscy się śmieją i posłusznie maszerują na miejsce wspólnej foty.




Potem jeszcze jedna rundka dookoła rynku i impreza w zasadzie się kończy. Motomikołajowi przedstawiciele jadą pod magistrat, gdzie od prezydenta miasta odbierają fajny prezent dla wszystkich motocyklistów - od 2014 w Krakowie motocykle będą mogły poruszać się po buspasach.

My udajemy się za to do KFC ;) gdzie rozdajemy ostatnie cukierki, chłopaki bajeerują panie z obsługi, a ja zostaję przezwana Serdelkiem. No skoro oni są Paroowami, a ja jestem... krótsza (i szersza? ;)) to chyba pasuje. Tam się żegnamy i każdy jedzie w swoją stronę. Muszę przyznać że mój strój czarnego aniołka robi dobrą robotę - kierowcy bardzo ładnie robią mi miejsce w korkach. Odstawiam Oliviera do garażu - chyba to koniec sezonu. Wynik? 21815 km zrobione Olivierem. I pewnie niskie kilkaset na innych maszynkach. Chyba ładny wynik...



Przejechane: 51 km


1 komentarz:

  1. Piekna przygoda :) dla takich chwil che sie zyc hehe ;) Trzymaj tak dalej Agatko i nieprzestawaj

    OdpowiedzUsuń