niedziela, 10 listopada 2013

Ostatni taki weekend...?

10 listopada 2013 - niedziela

Prognozy pogody na weekend były takie sobie. W efekcie w sobotę padało, rano w niedzielę też było "średnio". Co tu zrobić? Nie miałam zewnętrznego motywatora w postaci kogoś do towarzystwa na wyjazd motocyklowy, więc trochę zajęło mi przekonanie samej siebie, że pogoda jest ładna (mokre ulice i lekkie chmury, ale widać było też błękitne niebo i słońce), nie jest zimno (bo jest 10 stopni) i pewnie to jeden z ostatnich takich weekendów w tym roku, więc nie ma co marudzić, trzeba gdzieś jechać. Szybko się teraz robi ciemno, więc musiałam wymyślić coś na 3-4 godziny, niezbyt trudnego (off odpadał, bo sama w teren nie wjeżdżam), ale jednocześnie atrakcyjnego, żeby "jednak się chciało".

Ubieram ciuchy motocyklowe. Obiecuję sobie że wreszcie je upiorę...


Wyjeżdżam po 12:00. Z Alei Focha skręcam w Aleję Krasińskiego i widzę zakorkowany Most Dębnicki. Uciekam więc na Most Zwierzyniecki, potem przemieszczam się na obwodnicę i skręcam na Wieliczkę. Ostatnio wszystkie trasy tędy przebiegają ;) W międzyczasie dzwoni Wino i mówi, że nie dojedzie do mnie, bo jest za bardzo wczorajszy, a poza tym pogoda jest nie teges - szaro, zimno i siąpi mżawka. Jadę na Gdów. "U mnie" pogoda i kolory zupełnie jak nie w listopadzie...




"Żółtymi" i "białymi" drogami kieruję się do Laskowej, a następnie do Łososiny Dolnej.






Postanawiam objechać Jezioro Rożnowskie od południa..




Następnie kieruję się na północ, na Wojnicz. Droga nie po raz pierwszy dzisiaj prowadzi mnie fajnymi zakrętami. Mimo wszystko jadę ostrożnie, bo nawierzchnia jest kiepska, a jezdnia jest mokra i zimna. W Gródku nad Dunajcem widzę nowoczesne domki z dużymi oknami wychodzącymi na jezioro... Przez myśl przechodzi mi żeby rozważyć przeprowadzenie się tutaj. Marzę o domu z wielkimi oknami, przez które wpada dużo światła... a najlepiej jakby większość ścian była ze szkła... Okazuje się jednak, że to domki rekreacyjne, oferowane w celach inwestycyjnych... Poza tym nie mają garaży ;) No cóż, znajdę sobie coś innego...




Urzeka mnie nazwa jednej z miejscowości z drogowskazu: "Ruda Kameralna" - chyba tam kiedyś zajadę sprawdzić "osochozi" ;)

Po drodze stwierdzam, że może wrócę przez Nowy Wiśnicz? Znowu jadę urokliwymi dróżkami. Robi się coraz zimniej (6 stopni) i ciemniej.


Do Krakowa dojeżdżam już po zmroku, choć nie ma jeszcze 17:00



Przejechane: 210 km



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz