poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Grecja 2018 - Dzień 8 - Przez Termopile do Wenezueli

02 czerwca 2018 - sobota

Śniadanie jemy w wersji mini i w dodatku na słodko - tak jakoś wyszło, innej opcji nie ma. Jedziemy na lekko zwiedzać starożytne Mykeny. Parkujemy pod drzewkiem blisko kas i ruszamy podziwiać kupki kamieni. Mykeny podobno założył Perseusz, a jednym z władców był Agamemnon (ten, który zdobył Troję); a Leonidas mógł liczyć na 80 żołnierzy, którzy przybyli na pomoc Spartanom pod Termopile

Do miasta wchodzi się przez Lwią Bramę. Niesamowite wrażenie robią wielkie bloki skalne, ciasno, idealnie dopasowane i ułożone w mur... dla mnie niesamowite - jak ci, który to budowali byli w stanie to zrobić? Bez technologii, jaką dysponujemy dzisiaj? Niesamowite. Nomad chodzi jak zahipnotyzowany, słychać kręcące się w jego głowie trybiki, rozkminiające jak to możliwe. Ale ja wiem - mury zbudowali Cyklopi :)



Ruiny wskazują na to, że było do olbrzymi ośrodek. Zwiedzamy korytarze, bramy, miejsca, gdzie były kluczowe dla miasta budynki. Nawet schodzimy pod ziemię, do miejsca, gdzie była kiedyś cysterna magazynująca wodę. Wojtek znowu myśli - ktoś to musiał ogarniać, dostarczać wodę, żywność, dookoła tylko skały i sucho -jak i co i w ogóle?
























Na sam koniec zwiedzamy grobowce, leżące poza murami miasta, ale robiące ogromne wrażenie. Wysokie, częściowo podziemne budowle, z wielkimi blokami skalnymi wyniesionymi gdzieś na gorę, zbudowane z matematyczną precyzją.












Robi się coraz upalniej, czuję, że przysmażyło mi ramiona, więc wracamy na camping i zbieramy się w dalszą drogę. Podczas pakowania "ustrzelam" dudka, który przyleciał w odwiedziny - szkoda tylko, że odleciał, zanim zrobiłam lepszą fotkę moim zepsutym aparatem z superzoomem ;) W tym samym czasie u Wojtka następuje wyciek oleju w kufrze centralnym i trzeba posprzątać cały ten tłusty bałagan. Niestety zalane są jego niektóre ciuchy funkcyjne :(


Gdy już uda nam się wyjechać, upał daje się niemiłosiernie we znaki, droga się dłuży, a kilometrów nie ubywa. Nie ma to tamto, zarządzam kąpiel w morzu, dla ochłody i dla przerwy.










Na lunch zatrzymujemy się w starej knajpie, takiej klasycznej, z poprzedniej epoki, prowadzonej przez starsze małżeństwo. Jesteśmy tuż przy ulicy, w dodatku z zakrętem i na wzniesieniu i obserwujemy jak lokalesi z fantazją wchodzą w te zakręty z piskiem opon, driftując i generalnie łapiemy się za głowy, jak tu czasami jeżdżą.

Obieramy kierunek na Termopile. Tam znajdujemy pomnik Pamięci Leonidasa i 300 Spartan oczywiście obowiązkowo robimy fotki.






Jednak po drodze, 400 metrów wcześniej zauważyłam inne interesujące miejsce. I tam jedziemy teraz. Gorące źródła! Powietrze ma ze 35 stopni,a  woda ponad 40. W dodatku wali zgniłymi jajami, aż robi się niedobrze. Ale dzisiaj jest sobota, a sobota to kąpiel, czy trzeba czy nie trzeba, więc... dajemy do wody. Kamienie są śliskie, woda na początku parzy, a smród wykręca nos, ale po chwili można się do wszystkiego przyzwyczaić :)










Okolica nie jest jakoś wybitnie urokliwa ani turystyczna, więc i zaplecze kempingowe mizerne. Znajdujemy jednak kemping Wenezuela - trochę nie po drodze (w okolicy Molos), ale nazwa kusi nas na tyle, że tam jedziemy. W sumie - spoko. Pusto. Czysto. Ale widać, że przed sezonem, więc nie ma żadnej knajpy "na obiekcie". Za to są chmary komarów. Zjedzą nas przez noc i wyplują kosteczki. Założę się.



Na kolację mamy liofilizaty, bo najbliższa i jedyna knajpa w okolicy nie przyjmuje kart, a my jakoś znowu nie mamy gotówki w ilości wystarczającej na wyżerkę z napitkiem dla dwojga.

Wieczór upływa na rozmyślaniu nad dalszą trasą bo pierwotnie zarysowany plan na pewno nie wypali.



Przejechane: 301 km



Informacje praktyczne:
  • bilet wstępu na teren Myken kosztuje 12 Euro
  • gorące śmierdzące źródła są darmowe :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz