08 czerwca 2018 - piątek
09 czerwca 2018 - sobota
10 czerwca 2018 - niedziela
Jakoś tak się dziwnie składa, że im bliżej do powrotu, tym mniej fotek się robi w trasie. Może dlatego, że wszystko co najfajniejsze już "za nami"? Jedziemy do Oradei, a następnie kierujemy się na Węgry. Tam, omijając wszelkie płatne drogi, jedziemy do Tokaja. Docieramy na miejsce względnie wcześnie, więc mamy czas na pozwiedzanie piwniczek i degustacje wina. Zaczynamy jednak od zakwaterowania, wypłacenia kasy i obiadu. I butelki wina.
Widać, że jest przed sezonem i tak naprawdę większość piwniczek jest zamknięta. Trafiamy do jakiejś jednej, mało reprezentacyjnej, ale kieliszek wina za 100 forintów wszystko wynagradza, zwłaszcza, że jest wyśmienite. W dodatku bardzo dobrze wchodzi więc zamawiamy kolejne i kolejne.
W końcu postanawiamy skoczyć do sklepu po coś na kolację i może jakąś butelkę wina. Niestety to wypite daje znać o sobie i muszę zahaczyć o toaletę. Jest taka automatyczna, za 200 forintów, ale niestety nie przyjmuje monet 200-forintowych, tylko setki. Z toalety korzystam więc w knajpie, ale żeby nie iść tylko na siku, zamawiamy po kieliszku wina - jest gorsze i 8 razy droższe. Ale kibelek jest wart tego dodatkowego wydatku ;)
Wieczorem znowu oglądamy Top Gear Special.
Przejechane: 315 km
Piątek oznacza dzień powrotu do Polski. Pakujemy się na motki i zajeżdżamy jeszcze na główny plac, porobić sobie pamiątkowe fotki i zanabyć wino - to wczorajsze sklepowe okazało się wyborne i w świetnej cenie.
Parkujemy motki jak najbliżej placu i idziemy po zakupy. I tu następuje ciekawe spotkanie z polskimi motocyklistami, których akurat znam :) Świat jest mały! Chwilę gadamy, a potem Wojtek i ja robimy odpowiednie zakupy.
Wracając do motocykli zauważamy, że jedna z piwniczek jest otwarta, więc pakujemy się do niej. Okazuje się, że jest tam jakieś "indywidualne zwiedzanie" dla gościa z UK, ale jak już wleźliśmy, to jesteśmy podjęci pysznym winem i na nic zdają się tłumaczenia, że zaraz wsiadamy na motki i jedziemy w trasę. Właściciel piwniczki mówi, ze jak nas zgarnie policja, to mamy do niego zadzwonić i on im wszystko wytłumaczy. A jak nam nie smakuje, to możemy wylać na ściany i "podlać" w ten sposób pleśń, która nadaje tokajskiemu winu charakterystyczny aromat. Co to to nie! wypijamy więc lampkę wina "za bezpieczny weekend". W pleśń na suficie wbijamy monety, żeby tradycji stało się zadość i kupujemy butelkę wina, które właśnie piliśmy, bo jest genialne. Lekkim krokiem wychodzimy na światło dzienne i zmierzamy do motków.
Na odchodne robimy sobie jeszcze fotki wjeżdżając na plac, pod fontannę i potem kierujemy się w stronę Słowacji.
Po drodze dokupujemy jeszcze kilka butelek wina. Powinno wystarczyć na jakiś czas...
Przejazd przez Słowację trochę się dłuży, ale w końcu jesteśmy w Polsce!
Tam zahaczamy jeszcze o Bieszczadzką Kolejkę Leśną i jedziemy do Stężnicy, prosto na zlot "mojego" forum motocyklowego f650gs.pl Czas na odpoczynek po podróży!
Przejechane: 239 km
W sobotę odpoczywam - nic nie robię. Tzn nie jeżdżę na moto. Za to miło spędzam czas na zlocie. Wojtek też korzysta z "wolnego dnia" - na przykład testując "salonowego" KTMa, którego niestety przewraca na pierwszym zakręcie (i chyba już więcej nie potestuje). Wieczorem jest forumowe rozdanie nagród "Włóczykij 2017", w którym zgarniam dwie nagrody: statuetkę z włóczki i kija za pierwsze miejsce w kategorii relacji z wypraw zagranicznych oraz nalewkę adminowej roboty w kategorii wypraw kobiecych. Dobrze, że nie było nagród w kategorii "najdłuższa droga na zlot", bo obawiam się, że miałabym tu pewne szanse ;)
W Niedzielę trzeba niestety wracać do rzeczywistości, do Krakowa. Od poniedziałku znowu w korporacyjny kierat...
Przejechane: 282 km
Śledziłem Waszą podróż od samego początku i żałuję, że już się skończyła... Mimo wszystko bardzo fajnie było czytać o Waszych kolejnych etapach podróży i odwiedzanych miejscach. Mam nadzieje, że kolejny wyjazd już zaplanowany? :)
OdpowiedzUsuńTo gdzie planujecie kolejną, motocyklową podróż? :)
OdpowiedzUsuńZabraliście ze sobą pokaźny zapas butelek wina:)
OdpowiedzUsuńsklep motocyklowy Racibórz
282 kilometry i atrakcje po drodze, solidna podróż.
OdpowiedzUsuń