Najczęściej plany są planami, a rzeczywistosć i tak jest inna.
W 2018 na mojej liście są:
- narty! Sezonowy karnet na dwa austiackie regiony narciarskie zobowiązuje, więc tym razem stawiam na porządną zimę.
- dwa motowyjazdy na literę G. Grecja i Gruzja. Grecja, bo w końcu muszę pokazać Olivierowi Kalamatę. A Gruzja, bo tam w tym roku pojadą najbardziej doświadczone Orlice.
- motoszkolenia: chcę się co nieco podszkolić z serwisu motocykla, a także z jazdy enduro. Póki co wydaję się być najsłabiej zaprawioną w offach Orlicą wybierającą się do Gruzji, więc trzeba się podciągnąć w temacie, żeby nie było dramatu.
A w ogóle, to gdzieś na serio zaczyna mnie nosić... Może by rzucić to wszystko i wyjechać...
Fajnie, że kontynuujesz bloga. Życzę powodzenia i realizacji najbardziej nawet szalonych planów. Tomek.
OdpowiedzUsuńNa Gruzję też się czaje od jakiegoś czasu :)!
OdpowiedzUsuńŻyczę spełnienia marzeń na 2018 i jeszcze więcej adrenaliny , bo jest Tobie potrzebną jak Olivierowi palio 😀
OdpowiedzUsuńJestem w Kalamacie w długi weekend
OdpowiedzUsuńA czy będzie inspiracja na 2019 rok? :)
OdpowiedzUsuń