wtorek, 28 lipca 2015

Expert - podejście drugie - Trening

14 czerwca 2015 - niedziela

Expert się jeszcze nie zaczął. Póki co trwa "Trening Grossglockner". Wczoraj ekipa katowała przełęcz Gerlos, dzisiaj atakujemy Wielkiego Dzwonnika.

Pogoda nie rozpieszcza - jest pochmurno, nawet lekko mokro, ale co tam - jedziemy! Bierzemy vouchery na tańsze bilety wjazdu od naszych gospodarzy, uzbrajamy się w moto-ciuchy, niektórzy jeszcze tankują i wspinamy się do miejsca, skąd rozpoczynamy jazdy przed kamerą.

Jeździmy góra-dół-góra-dół. W moim odczuciu idzie mi średnio, więc odwlekam mój przejazd  "w nieskończoność. W końcu jednak przychodzi moja kolej. Przejazd "w dół". Ok, chyba wolę w dół na tej przełęczy.




Jest kwadratowo i bez dynamiki. Muszę się rozjeździć. Pogoda nie ułatwia zadania, bo coraz mocniej wieje i zaczyna padać. Podejmujemy decyzję o zjeździe na bazę.




Tam oglądamy nasze poranne przejazdy. Mimo tego, że Instruktoru "chwalił" to za kilka winkli dostaje brawa od grupy. Będą jeszcze ze mnie ludzie.


Za oknem deszcz pada w poziomie. Nie jest dobrze... Prognozy mówią, żę się polepszy, ale jakoś się na to nie zanosi. Oglądamy więc "Why we ride". Odpoczywamy, pijemy herbatki, bo wciąż mamy nadzieje na poprawę pogody.


I rzeczywiście - to następuje. Robimy drugie podejście do Grossglocknera. Mocno wieje. Naprawdę mocno! Jest mokro, więc testuję moje nowe opony - póki co sprawują się bez zarzutu i znakomicie trzymają.

Zaczynamy od Biker's Point. Odnajduję forumową naklejkę i dorzucam swoją.





Pomimo kiepskiej pogody humory dopisują.


Jedziemy "za tunel". Temperatura spada do 4,5 stopnia, ale nikomu to nie przeszkadza. Ba, wręcz przeciwnie. Ktoś (i czemu to jestem ja?) wpada na pomysł zrobienia fotki... o takiej:


Od razu wszystkim jest cieplej!

Koniec przyjemności, trzeba pojeździć przed kamerką. Tym razem jadę "w górę".



 Instruktoru chwali, że niektóre zakręty są "Niezłe". Perez wielkie "N". To mega komplement. 


Jest też chwila na relaks i wygłupy, gdy inni się "męczą" :)








Wracamy do Fusch, gdzie dostajemy dyplomy ukończenia kursu - ja też dostaję, mimo, że byłam tylko na połowie.

foto: motoszkola.pl

Wieczór to kolacja, oglądanie filmów z popołudniowych przejazdów i ubaw po pachy. Jest grubo. Takiej ekipy na Expercie jeszcze nie było. I nie będzie ;) Przekonujemy Dave'a, zeby został na Experta, bo Radek nie dojedzie i jest jedno wolne miejsce. Daje się namówić!. Przyjeżdża też ostatni uczestnik kursu - Wojtek. Jesteśmy w komplecie. teraz dopiero się zacznie...


Przejechane: 164 km


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz