niedziela, 20 kwietnia 2014

Bhutan 2014 - prolog

W święta "powinno być" posprzątane. Tymczasem u mnie panuje lekki przedwyjazdowy bałagan. Rzeczy, które chcę zabrać piętrzą się na stole (wszystkie "niezbędne klamoty" typu elektronika, dokumenty, kosmetyki) i sofie (ciuchy). Jeszcze nie do końca mam ułożone w głowie jak to najbardziej optymalnie zapakować na wieloodcinkową podróż Kraków-Warszawa-Doha-Delhi-Bagdogra-Bhtuan... Zanim wszystko finalnie powędruje do toreb i plecaków muszę poświęcić nieco czasu na ogarnięcie kamerki i demontaż interkomu z kasku.

W zasadzie jeszcze nie za bardzo czuje ten wyjazd. Choć już gdzieś pojawia się lekkie włókno ryżowe, tj. reisefieber, to moja urlopowa mapa zapłonu nie jest w pełni włączona. Ostatni czas to kolosalne zmiany, zmiany, zmiany, a co za tym idzie mnóstwo pracy, nie tylko tej na korporacyjnym etacie, ale również przy okazji popychania do przodu spraw prywatnych. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze poukłada.

Nie byłabym sobą, gdybym nie miała jakichś obaw co do wyjazdu. Jak się odnajdę w grupie? Jak poradzę sobie na KTMie? Ile czasu zajmie mi przyzwyczajenie się do ruchu lewostronnego? Czy wszystko pójdzie dobrze? Czy Olivier się nie obrazi, że nie będzie go ze mną? Choć pewnie wszystko pójdzie dobrze, a ja zabiorę jeszcze w tym roku Oliviera na fajny wyjazd...

Mimo wszystko mam zamiar bardzo odpocząć i przewietrzyć głowę. I urzeczywistnić jedne ze świątecznych życzeń, jakie dostałam, żebym "w tym Bóótanie" zresetowała wszystko co mam do zresetowania..." I szczęśliwie wróciła.

A tymczasem moją lokalizację będziecie mogli śledzić tu:
http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0RLlOm9aQONhCsv6579iVFW7iYrkAOlay
W środę powinny pojawić się pierwsze ślady :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz