sobota, 2 listopada 2013

Skawce - świat przed potopem

02 listopada 2013 - sobota

Pytanie było krótkie "Krakusy - ktoś coś w weekend?". Odpowiedź, choć pytaniem na pytanie, też była krótka: "Jeździmy czy pijemy?" Ustaliliśmy, że najpierw jeździmy, potem ewentualnie pijemy. I rzuciłam sugestię - Skawce - zanim zaleją ten teren.

W sobotę o 9:15 zajeżdżam na stację benzynową na Matecznym. Ania (Dama) i Yura (Enlil) studiują mapę i ustalają trasę. Mamy wstępny zarys, reszta się okaże w trakcie. Na chwilę zjawia się jeszcze mąż Ani, Kuba, na rowerze, ale gdy wszyscy ruszamy, rozjeżdżamy się na pierwszym skrzyżowaniu. Jedziemy na Wieliczkę i Dobczyce, a stamtąd na Myślenice.

Tuż przed Myślenicami odbijamy na południe i zaczynamy eksplorować dróżki odchodzące od drogi głównej. Widzę jak w okolicy Droginii Enlil spogląda w prawo. Oczyma wyobraźni widzę jego uśmiech, bo ja też się uśmiecham... rzeczka do sforsowania. Enlil skręca w prawo, co prawda nie przez rzeczkę, ale w jakąś dróżkę, która prowadzi nas coraz ciekawszymi zakrętami, ale niestety kończy się znakiem zakazu wjazdu do lasu. A tak się dobrze zaczynało, wracamy i forsujemy rzeczkę. Luźnie kamienie na dnie to nie jest to co tygryski lubią najbardziej, ale nikt nie ma problemów z przeprawą.

foto: Enlil

Jedziemy dalej. Przed Lipnikiem znowu skręcamy z głównej drogi. I tym razem nie mamy szczęścia - ścieżka kończy się "u chłopa na polu". Jedziemy jeszcze chwilę dalej główną droga i znowu obijamy. Co prawda też lądujemy na czyjejś posesji, ale w międzyczasie mamy naprawdę fajny kawałek lasu.

Potem robimy jeszcze pętelkę po okolicy - drogach, polach, lasach, kamieniach, chaszczach, jest nawet moment kiedy zawracamy z leśnej ścieżki, ale poza tym udaje się zatoczyć całkiem przyzwoite koło. Przy robieniu jednej fotki krzywo staję i ból w kostce skręconej w Ostrzycach powraca...



foto: Enlil

foto: Enlil









foto: Enlil

foto: Enlil


Przejeżdżamy przez fajne winkle między Wiśniową a Kasiną i kierujemy się na zachód. Chwilę stoimy w korku na DK28, chwilę się też przepychamy, ale w końcu utykamy za autobusem. W sumie tę trasę pokonywałam w piątek tydzień temu z Tomkiem od Wina, więc drogę mam "opanowaną". Lądujemy po drugiej stronie Zakopianki i przejeżdżamy do Makowa Podhalańskiego, a następnie "moją ulubioną drogą na skróty" do Budzowa. Prowadzę grupę, droga mija bardzo miło, zaczynam sobie podśpiewywać piosenkę, którą ostatnio ćwiczę, rzucam okiem w lusterka - i nikt za mną nie jedzie. Zawracam i znajduję zguby na stacji benzynowej. Tankowanie, szybkie kalorie (w sumie dla mnie to śniadanie, choć jest prawie czternasta...).


Docieramy do celu naszej dzisiejszej wycieczki - miejscowości Skawce, która jest całkowicie opustoszała, wysiedlona i generalnie w trakcie  "zrównywania z ziemią", bo trwają tu prace związane z budową zbiornika wodnego. Odwiedzenie wszystkich zakamarków terenu zajmuje nam sporo czasu. Znowu z jednego miejsca musimy się wycofać, bo kończy się "niczym".







foto: Enlil




foto: Enlil

foto: Enlil






foto: Enlil

foto: Enlil

  





foto: Enlil

foto: Enlil







foto: Enlil





Ze Skawiec jedziemy drogami n-tej kategorii do Kalwarii Zebrzydowskiej, a następnie do Brzeźnicy, przeprawiamy się przez Wisłę promem i wracamy do Krakowa, już po zmierzchu.


Przejechane: 222 km


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz