Było kilka zmian - m.in. nowa praca, zaczynana na dwa razy. Było kilka nowości, jak na przykład tygodniowy pobyt nad Bałtykiem, żeby "popracować zza innego biurka" - fajnie, że moja praca to umożliwia. Było kilka eksperymentalnych wyjazdów. Było kilka nowych przyjaźni. I kilka "zakończonych".
Było trochę kłopotów finansowych. Były problemy zdrowotne, nad którymi dalej pracuję, choć nie idzie to dobrze. O innych problemach, smutkach, jak i rzeczach, które się nie udały nie piszę, bo kto by chciał o nich czytać...
Co zatem się udało w tym roku?
Udało się troszkę pojeździć na nartach, mimo, że obecny sezon rozpocznę pewnie pod jego koniec
Udało się pojeździć motocyklem po Polsce - nie za wiele, zdecydowanie mniej niż w poprzednim roku. Polska jest piękna...
Udało się zdobyć trochę terenowego doświadczenia na kursie w Akademii Enduro. Wiem, że jeszcze mam trochę do zrobienia w kwestii techniki jazdy w offie, ale powoli, powoli :) jeszcze do tego dojdę :) Kiedyś. Może ;)
Udało się kupić nowy, lekki, fajny motocykl...
(Niestety udało się go też stracić zanim zdążyłam się nim nacieszyć... przejechałam 75 km i ktoś go sobie przywłaszczył... wg mnie lata nim teraz po polach w południowej Polsce - policja umorzyła sprawę, ale ja dalej mam prośbę o otwarte oczy...)
Udało się pojechać do Albanii...
(Niestety udało się też stamtąd wrócić zanim ją zwiedziłam, bo już w drugim dniu złamałam nadgarstek...)
Udało się polecieć do Kolumbii i na małych motórkach w dwuosobowym składzie przejechać kilka kilometrów i odwiedzić piękne miejsca. Do Ameryki Południowej na pewno jeszcze wrócę (taki nieśmiały plan na początek 2018... - szukam towarzystwa ;) i sponsora ;) bo nie wiem, czy uda się na tyle odkuć finansowo, żeby pozwolić sobie na taki wyjazd... )
Udało się przemierzyć najwyższe himalajskie przełęcze na motocyklu Royal Enfield Bullet 500, co było moim marzeniem od ładnych kilku lat. I to w jakim towarzystwie!
Z innych rzeczy - udało się zakwalifikować do kolejnych etapów (tj. przejść przez wstępne etapy selekcji) w dwóch dużych motocyklowych eventach United Poeple of Adventure Touratecha i Ducati Globetrotter 90°. Szkoda, że konflikty terminów nie pozwoliły na udział w finałach wyłaniających uczestników wypraw na Madagaskar i dookoła świata. Może innym razem :)
Sezon moto zakończyłam w sierpniu z wynikiem 13154 km, z czego na Olivierze 9112 km. Chciałoby się więcej. Dopisuję to do moich nieograniczonych marzeń.
Tak jak napisałam na wstępie, nie wszystko się udało, a czasem z wielkiej radości wynikały ogromne smutki (nowe moto i jego kradzież; Albania i złamana ręka)... Jenak nie może być pozytywów bez negatywów... a negatywne rzeczy pomagają się rozwijać...
Ktoś kiedyś powiedział "co nas nie zabije to nas wzmocni"...!! Pamiętaj, Albania czeka...!! :)
OdpowiedzUsuńJesteś super torpeda laska :). Życzę więcej smaków i doznań czekających w świecie na ciebie właśnie :). Z zajawką pozdrawia Aprilia Pegaso Trail :)
OdpowiedzUsuń