wtorek, 4 marca 2014

Plan bez planu

01 marca 2014 - sobota

Chciałam gdzieś polatać, bo weekend zapowiadał się piękny, ale jakoś tak nie było pomysłu. Same niewiadome. W sumie przewietrzyłam Oliviera w piątkowy wieczór, jadąc na szkolenie "Sprawny motocykl - bezpieczny motocykl" (z którego wyniosłam generalnie tyle, że pewnie muszę przeregulować zawieszenie w motocyklu - bo na pewno jest źle ustawione - i znaleźć "słodki punkt" ;)) ale to za mało, jak na mój motocyklowy apetyt.

W końcu wyklarowało się, że Jacoo też rusza gdzieś przed siebie no i zdecydowaliśmy, że połączymy siły. Lekko spóźniłam się na spotkanie w umówionym miejscu, a potem jeszcze zamarudziłam przy tankowaniu. Generalnie planu na trasę dalej nie było, ale udało się ustalić pierwszy punkt kontrolny - oglądanie lądujących samolotów.

Jacoo przejął dowodzenie i ruszyliśmy mniej lub bardziej uczęszczanymi dróżkami.



Następnie sforsowaliśmy przejazd kolejowy, polną drogę z lekkim błotkiem, przyjemny szybki szuterek wzdłuż autostrady i jeszcze trochę polnej drogi, aż dojechaliśmy do "punktu widokowego". Zauważyliśmy radiowóz polujący na tych, podjeżdżających nielegalnie od strony drogi objętej zakazem ruchu.




Jak na złość żadne samoloty nie chciały lądować. Sprawdziliśmy ruch lotniczy na "flight radar" i w końcu się kilka pojawiło. W międzyczasie pojawił się też wspomniany wcześniej radiowóz - że też chciało się policji wjeżdżać "offem" aż do nas. Pan policjant zagadał którędy przyjechaliśmy, po czym stwierdził, że nam się upiekło, bo wjechaliśmy legalną trasą (no ba! nie było innej opcji!) a następnie zdradził nam, że jest jeszcze druga legalna trasa podjazdu - trzeba ją przetestować następnym razem :) Powiedział też, że są tu kamerki i musi nas wylegitymować, więc właśnie przeżyłam pierwszą policyjną kontrolę dokumentów Oliviera ;) W każdym razie było bardzo miło.






Bez ciśnienia ustaliliśmy kolejny punkt programu - zamek Tenczyn w Rudnie. Tym razem ja przejęłam prowadzenie i rożnymi, niekoniecznie asfaltowymi, drogami dojechaliśmy do celu. Pora na kolejną porcję leniuchowania w sobotnim słońcu.






Nie wiedzieć kiedy zrobiła się piętnasta i spontanicznie pojawił się kolejny cel wyprawy - forumowa serwisowo-garażowa miniustawka po wschodniej stronie Krakowa. Dostanie się tam zajęło nam prawie godzinę, ale w końcu zobaczyliśmy kilka znajomych uśmiechniętych twarzy. Po wymianie uprzejmości, złośliwości i kawce trzeba było się zbierać, każdy do swoich spraw.

Fajny leniwy dzień...


Przejechane: 137 km


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz