poniedziałek, 17 listopada 2014

Projekt Afryka Zachodnia 2015 - Ruda na czarnym lądzie

foto: Bawarka
Afryka mnie zawsze ciągnęła. Nie wiem czemu.
Pierwszy "duży" wypad motocyklowy był do Afryki... no, może nie gdzieś w głąb, ale do jej bram, do Maroka. Wtedy myślałam, że w 2015 to pewnie uda się zrealizować wieeelką wyprawę: Kraków - Kapsztad. Teraz wiem, że to na razie dla mnie za trudne. Może kiedyś, ale jeszcze nie teraz. Mam trochę wrażenie, że im dłużej jeżdżę, tym bardziej się boję, tym plany są "ostrożniejsze".
Mimo tego, plan na początek 2015 roku jest ambitny:
- 3 tygodnie.
- Około 9000 km.
- Kilka motocykli (ekipa dalej się zbiera)
- 7 krajów: Sahara Zachodnia, Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo, Ghana

środa, 12 listopada 2014

Lodowcowy ekspres - Stubai

07-11 listopada 2014

Decyzja była bardzo "last minute". Co prawda kiedyś myślałam nad takim ekspresowym wyjazdem, ale jeszcze nigdy się nie udał. A tym razem - zwolniło się miejsce i pojechałam. Trochę w ciemno, bo z ośmioosobowym towarzystwem, z którego dwie osoby znałam wcześniej, a reszta była dla mnie całkowicie nowa. Chociaż "znałam", to też za dużo powiedziane - po prosto spotkałam w pewnym porcie na Mazurach dwa i pół roku temu, ale imprezowy wieczór i "śniadanie" spowodował, że utrzymujemy jakiś tam kontakt do dziś.

W piątek wieczorem zameldowałam się na stacji benzynowej w Gliwicach, gdzie byłam umówiona z resztą. Zostawiłam moją  Fokę (czyli focusa) na parkingu i przesiadłam się do wyjazdowego busa, w którym byli: Bartek, Ola, dwóch Adamów, Grzesiek, Paweł i wcześniej znani mi Piotrek i Borys. Wesoła ekipa w komplecie.

Noc minęła na jeździe. Chwilę po piątej rano zameldowaliśmy się w kwaterze, skąd po godzinie wyruszyliśmy na stok. Kupiliśmy czterodniowe karnety i ruszyliśmy na podbój lodowca.

niedziela, 2 listopada 2014

Na Zaporze i na Torze

02 listopada 2014 - niedziela

W ramach przedwyprawowych przygotowań muszę poćwiczyć jazdę w terenie. Znalazła się ekipa, która mnie przygarnęła i spędziliśmy bardzo miłą offową niedzielę.

O 10:00 wyjechałam z garażu, ale stwierdziłam, że jeszcze trzeba sprawdzić stan powietrza w kółkach i zatankować. Potem w Wadowicach utknęłam w przykościelnym korku na dobre kilka minut, więc na miejsce zbiórki w Świnnej Porębie dotarłam z kilkuminutowym opóźnieniem.

Przywitałam się z ekipą, zakupiłam wodę i można było ruszać...